czwartek, 19 stycznia 2012

ROZDZIAŁ 6

Wczorajszy dzień był najlepszym dniem spędzonym od długiego czasu, zdecydowanie. Spędziłam go z najwspanialszym chłopakiem chodzącym po tej ziemi. W szkole z Rachel nie przestałyśmy rozmawiać o naszych spotkaniach z członkami 1D. Całą przerwę przeznaczoną na lunch przegadałyśmy o tym...
-Matko, Emily... Niall jest wspaniały. Zdecydowanie najlepszy ze wszystkich jakich spotkałam - rzekła Rachel nie ukrywając radości.
-Tak się cieszę. A jak wczoraj było? Opowiadaj! -powiedziałam czekając na szczegóły.
-Spotkaliśmy się w parku... Pochodziliśmy, pogadaliśmy, poznaliśmy się i tak zleciały 2 godziny, a potem poszliśmy do restauracji i was spotkaliśmy. Potem jak nas opuściliście pocałował mnie w policzek na pożegenanie i powiedział, że spędził niesamowicie wieczór - poinformowała mnie moja przyjaciółką rumiąc się przy tym.
-Jak słoodko! -odpowiedziałam opierając ręce o stolik.
-No a jak spotkanie z Harrym? Co się ciekawego wydarzyło? Mów szybko, ze szczegółami. -zaśmiała się Rachel.
-No to poszliśmy pierw do kina... Gdy Harry stał w kolejce kasjera śliniła się na jego widok, ale gdy odszedł powiedział "Tego wieczór liczysz się dla mnie tylko ty", czy jakoś tak... Dał mi kwiaty i trzymał za ręke. W kinie nie obyło się bez czułości... A w restauracji, przed waszym przybyciem rozśmieszał mnie do łez i opowiadał o zespole, a no koniec... pocałował i obiął.
-Pocałował?! Żartujesz? -spytała zszokowana Rachel.
-No... tak. -odpowiedziałam rumiąc się przy tym.
Dzwonek zadzwonił, zebrałyśmy torby i pobiegłyśmy do sali lekcyjnej. Na żadnej lekcji nie mogłam się skupić. Rozmyślałam i nic więcej... oczywiście o Harrym. Po szkole odrazu pojechałam do domu. Miałam spore zalezgłości w nauce, musiałam więc wszystko nadrobić... Spędziłam dobre trzy godziny nad książkami. Po męczącym czasie spędzonym nad książkami położyłam się i zasnęłam... Drzemka dobrze mi zrobiła. Gdy się obudziłam tata już był w domu. Dziwne, była dopiero 19... Zeszłam na dół, a na dole, na stole leżała pysznie wyglądająca kolacja.
-Cześć tato. O której byłeś w domu? -spytałam ze dziwnieniem.
-Hm, była jakoś 17. Weszłem do ciebie, ale spałaś, więc nie chciałem cię budzić. -odpowiedział stawiając na stole cztery talerze.
-Ktoś nas dzisiaj odwiedzi? -zapytałam spoglądając na czwartą przystawe.
-Hm... przyjaciółka. Nie będzie wam przeszkadzać, jeśli do nas dołączy?
-Przyjaciółka? Kto to? -zapytałam niepewnie.
Nie wyobrażałam sobie taty z jakąś inną kobietą niż mamą. Było to dla mnie nierealne. Po śmierci mamy długo nie mógł dojść do siebie, a tu nagle taka zmiana, nie podobało mi się to.
-Tak, przyjaciółka - Lauren. Jest dziennikarką muzyczną. Miła i przyjacielska. Polubicie ją - oznajmił szczerząc się przy tym.
-Mhm, no dobrze. O której będzie?
-O 20. Przyszkuj się i Katie, jak byś mogła. Mała siedzi u siebie w pokoju. -oznajmił układając równiutko serwtki.
Spoglądając na szczęśliwego tate zmierzyłam w stronę schodów Nie mogłam pojąć skąd ta nagła zmiana. Nie wyobrażam sobie mojego ojca chodzącego na randki... Weszłam do pokoju Katie i powiedziałam, że musi się przebrać, bo ktoś nas odwiedzi.
-Kto do nas przyjeżdza? -spytała ściagając różową bluzke.
-Hm, koleżanka tatusia -powiedziałam wyciągając czerwoną sukieneczkę z szafy.
-Koleżanka, to znaczy jakaś ciocia? -zapytała spoglądając na mnie.
-Tak... powiedzmy, że ciocia -odpowiedziałam spuszczając głowę.
Ubrałam ją i uczesałam. Po czym sama poszłam do swojego pokoju się przebrać. Wygrzebałam z szafy pierwsze lepsze rurki i szary sweterek. Związałam włosy w koka i poszłam z Katie na dół. Usiadłyśmy na kanapie w salonie. Podeszłam do taty, podczas gdy siostra oglądała jakieś bajki na Nickelodion.
-To coś poważnego? -spytałam oczekując na szczerzą odpowiedź.
-Emily, błagam cię...-powiedział tata.
-Nie jestem mała i głupia jak Katie... Widzę przecież po tobie. -rzekłam podpierając się o blat.
-Naprawdę to jest tylko dobra koleżanka. Zobaczymy co z tego będzie. Chciałem na początku abyście ją poznały i wyraźiły swoją opinie o niej.
-No dobrze, ale nic nie obięcuje.. Będe szczera co do swojej opinii, na mnie możesz liczyć -powiedziałam przytulając się.
Do przyjaścia znajomej taty zostało jeszcze kilka minut. Harry nie odzywał się przez cały dzień, więc postanowiłam pierwsza do niego napisać.
"Martwię się. Nie odzywasz się cały dzień. Mam nadzieję, że nic się nie stało... "
Schowałam telefon do kieszeni i dołączyłam do Katie, podczas gdy tata ustawiał na stolę pieczeń, sałatkę i ziemniaki. Minęło 15 minut i dzwonek do drzwi zadzwonił... Z siostrą zerwałyśmy się i odwróciłyśmy głowy. W drzwiach stanęła długo włosa blondynka o nogach do ziemi. Opadła mi szczęka. Nigdy nie widziałam tak ładnej kobiety. Ubrana w obcisłą czarną spódnicę przed kolana, w którą wpuściła niebieską, elegancką koszule. Czare szpilki podkreślały zgrabne i długie nogi. Prawdopodobnie przyjechała do nas prosto z pracy... Wstałyśmy we dwie i grzecznie się przywitałyśmy. Pierwsze wrażenie były dobre, muszę przyznać. Przyniosła dla nas nawet drobne prezenty. Dla Katie jakiegoś pluszaczka, a dla mnie błyszczyk. Tata zjądł jej płaszcz i zasiedliśmy wszyscy do stołu. Siostra odrazu się w niej zakochała. Najwyraźniej brakowało jej mamy. Śmiała się z nią i gadała. Od czasu do czasu nawet mnie zagadała. Kolacja minęła naprawdę miło. Okazało się, że Lauren jest jedynie o dwa lata starsza od taty, a wyglądała na dużo młodszą. Opowiadała nam o swojej pracy. Mówiła, że zna dużo sławnych osobowości, bo często ma z nimi do czynienia. Bardzo często przeprowadza wywiady i udzielała reportaży dla plotkarskich magazynów. Nagle dostałam sms-a. Odrazu wyciągnęłam z kieszeniu i dyskretnie pod stołem odczytałąm :
"Przepraszam. Zachowałem się jak skończony kretyn. Miałem dzisiaj masę roboty ze zbliżającym się koncertem. Wybaczysz mi jakoś? Co powiesz na spędzenie jutro dnia z One Direction?"
Nie zastanawiając się ani minuty, odrazu odpisałam.
"Nic się nie stało. Martwiłam się po prostu i.. tęskniłam. Z wielką chęcią, o której?"
Podczas, gdy tata poszedł odprowadzić Katie do snu. Zostałam z Lauren sam na sam.
-Naprawdę ładna z ciebie dziewczyna! -powiedziała przyglądając mi się.
-Dziękuje bardzo. Pani również jest prześliczna. -odpowiedziałam grzecznie.
-Ja to już mam swoje lata... Ty będziesz coraz ładniejsza. -rzekła popijając wino.
-Możliwe, nie wiem. -odpowiedziałam spoglądając na telefon.
-Miłość i te sprawy? Zgadałam? -powiedziała patrząc na mnie.
-Hm, no powiedzmy.
-Kim jest ten farciasz? -zapytała z ciekawością.
Była trochę nachalna. Pierwsze spotkanie i już wypytywała z kim się umawiam.
-Przyjaciel. Nic poważnego narazie. -odpowiedziałam rumieniąc się przy tym.
-Tak się mówi... przyjaciel. -rzekła uśmiechając się.
Nagle po schodach szedł tata. Opowiadając, że Katie nie chciała zasnąc. Strasznie polubiła Lauren i nie chciała wcale jej opuszczać. Z czasem sama postanowiłam iść spać... Zostawiłam ich samych. Nie chciałam wiedzieć co będą robić. Poszłam więc na gorę, zamknęłam drzwi i założyałam słuchawki włączając piosenke "More Than This". Lężąc na łóżku napisał do mnie Harry:
"Co powiesz na to, żebym przyjechał jutro po ciebie o 16? Wyślij mi tylko adres i będe."
Wysłałam adres, poleżałam chwilę po czym położyłam się spać... W nocy wyjątkowo źle się czułam. Ból brzucha i gorączka nie dawały mi spać. Tata postanowił, że dzisiaj nie pójdę do szkoły, więc z samego rana napisałam do Harrego, że może przyjechać po mnie kiedy tylko chce, bo siedze dzisiaj cały dzień w domu. Ucieszył się na tą wiadomość, obiecał, że przyjedzie po mnie o 13. Do 12 oglądałam film w piżamie. Po spojrzeniu na zegarek zerwałam się i poleciałam do łazienki. Wyszykowałam się i zeszłam na dół. Harrego jeszcze nie było, więc postanowiłam zostawić karteczkę tacie : "Nic mi już nie dolega. Poczułam się zdecydowanie lepiej, więc nie stwierdziłam, że nie będe marnować dnia i umówiłam się. Nie wiem o której wrócę. Zadzwonie, Emily." Usłyszałam trąbienie, więc zabrałam rzeczy i wybiegłam na podjazd. Harry już czekał. Zamknęłam dom i zmierzyłam w stronę samochodu. Wsiadłam i przywitaliśmy się dając całusa sobie na przywitnie.
-Witam piękną Emily. Tęskniłem, a ty za mną?" -powiedział przyglądając mi się uważnie.
-Cześć wariacie, ja za tobą też, nawet nie wiesz jak bardzo. -odpowiedziałam zwracając się do niego.
-Gotowa na spędzenie dnia z największymi szaleńcami jakich kiedy kolwiek poznałaś? -zapytał puszczając mi oko zalotnie.
-Aż tak źle chyba nie może być? -zapytałam.
-Bój się. To będzie najgorszy dzień w twoim życiu. -odpowiedział szczerząc się.
-Przekonamy się.
Podczas drogi Harry włączył piosenki One Direction i zwrotki w których była jego kolej śpiewał specjalnie dla mnie. W niektórych momentach nawet się dołączyłam.
-Tworzymy zgrany duet? Nie sądzisz? -zapytał.
-Zdecydowanie najlepszy z najlepszych. -odpowiedziałam.
Jechaliśmy i jechaliśmy... Aż wkońcu zaparkowaliśmy pod nowoczesnym niewielkim domkiem na drugim końcu Londynu.
-Gotowa na to aby przeżyć szok? -zapytał otwierając mi drzwi.
-Już nie przesadzaj. -odpowiedziałam wychodząc z samochodu.
Po drodzę z samochodu złapał mnie za ręke. Otworzył drzwi i odrazu na wejściu już było słychać krzyki...
-Hej kochanie! Tęskniłem za tobą... No kogo ja tu widzę. Rozumiem, że podczas gdy ciebie nie ma, zdradzasz mnie z kim tylko popadnie? -powiedział żartobliwy Louis.
-Ciebie nigdy skarbie. Emily już poznałeś... -powiedział Hazza.
-Zgadza się. Witamy w naszych skromnych progach szanową Panią -przywitał mnie Louis, po czym ukłonił się i pocałował w ręke.
-No proszę... Jaki dżentelmen. -powiedziałam chichocząc.
-Nie podlizuj się Louis! -krzyknął ze śmiechem Harry.
-Ty już lepiej nic nie mów, mam na Ciebie focha. -powiedział udawając obrażanego Louis.
Nagle ze schodów zbiegł Zayn z Liam'em, których nie miałam okazji poznać na koncercie. Odrazu podbiegli do mnie i przywitali się.
-Jestem Zayn. Nie miałem okazji niestety cię poznać na koncercie, a żałuje... może wyprzediłbym Harrego i Ciebie jako pierwszą zaprosił na kolacje... -powiedział uśmiechając się do Harrego.
-Dobra, dobra. Skończ już. -oznajmił Harry odpychając Zayn'a.
-No przecież żartowałem Ale muszę przyzać, że jesteś najładniejszą z jego obecnych dziewczyn. -rzekł Zayn.
-Nie jestem żadną dziewczyną... -odpowiedziałam.
-Chwilowo, uwierz mi... Jestem Liam. -wtrącił się uśmiechając się.
-Miło mi, Emily...
Weszliśmy do salonu. Brakowało mi tylko Niall'a. Nagle po paru minutach zbiegł ze schodów.
-No cześć Emily! Wkońcu do nas zawitałaś! -powiedział przutulając na przywitanie
-Miło cię widzieć Niall.
-Ciebie również.
Wszyscy zasiedliśmy w salonie. Chłopcy włączyli muzyke i zaczęliśmy gadać. Nie obyło się bez żartów i śmiechów. Po pewnym czasie stwierdziliśmy, że będzie miło, gdy pogramy w Singstara. Pierwszą bitwę stoczył Harry z Louisem. Wygłupiali się, fałszowali i wyzywali. Po zakończonej piosence przytulili się jak bracia i powiedzieli, że nie potrafią się na siebie gniewać. Po czym usiedli na kanapie i zaczęli przytulać. Zaczęłam się na nich patrzeć... a Louis zaczął się śmiać.
-Ach no tak, przepraszam... Teraz będe musiał się tobą dzielić. -powiedział Louis.
Nic nie odpowiedziałam, tylko im sie przyglądałam. Wraz z Niall'em kibicowaliśmy Liam'owi i Zayn'owi w bitwie. Po udanej zabawie zasiedliśmy wszyscy do kolacji... Louis zamówił pizze. Najwyraźniej nikt z ich towarzystywa nie umiał gotować. Obiecałam, że któregoś dnia przyjadę do nich na cały dzień i nauczę kilku przepisów, bo ciągłe jedzenie fast foodów źle się dla nich skończy. Po kolacji udałam się z Harrym do jego pokoju...
-Tylko grzecznie mi tam! -krzycznął Louis gdy wchodziliśmy po schodach.
-O to możesz być spokojny. -zapewniłam go.
W drodze Harry złapał mnie za ręke i zaprowadził do pokoju, który znajdował się na końcu korytarza...
-No no no... Jaki ładny pokój. -powiedziałam wchodząc do sypialnii.
-Dziękuje. Wyjątkowo posprzątałem. -pochwalił się.
Przeszłam się po pokoju oglądając fotografie leżące na półce i szafkach. Przedstawiały rodzinę Harrego i chłopaków z zespołu. Najwyraźniej ważną rzeczą dla niego w życiu była rodzina i przyjaciele. Nagle poczułam jak opiera mi swoją głowę na ramieniu.
-Tu jest moja mama. I ja, gdy byłem mały -pokazał na zdjęcie, które wzięłam do ręki.
-Jaki słodziak z ciebie był! -powiedziałam zachwycając się.
-Jak każde małe dziecko. -powiedział obracając mnie przodem.
Nagle znikąd, pocałował mnie. Robił to delikatnie, a zarazem czule. Po czym przytulił mnie mocno.
-Cieszę się, że ciebie poznałem -powiedział.
-Ja również. Szczęściara ze mnie. -rzekłam patrząc mu się w oczy.
-Odrazu przypadłaś mi do gustu.
-O tak, w szczególności gdy wylądowałam na podłodze -rzekłam śmiejąc się.
-I za to cię lubię. Jesteś przy mnie sobą.
-W stu procentach. -potwierdziłam.
Położyliśmy się na łożku, wpatrując się w siebie przez godzinę. Milcząc. Co jakiś czas mnie przytulił lub pocałował w czoło. Był taki kochany. Nagle do w pokoju wpadł Louis...
-Oo przepraszam. Musiałem być pewny, że grzecznie się zachowujecie. Jak na wychowanych ludzi przystało. -oznajmił nam Louis, po czym wybiegl z pokoju, nie czekając na nasza odpowiedź i przez korytarz krzyczał do chłopaków, że tylko leżemy i się całujemy
-Największy wariat z was wszystkich -oznajmiłam.
-To dopiero początek... Jeszcze nie pokazał na co go stać. -powiedzał Harry po czym objął moją twarz i przypatrywał przez pare minut.
-Nie mogę po prostu uwierzyć... -rzekł Hazza.
-W co takiego? -zapytałam z ciekawością.
-W to jakie szczęście mnie spotkało... że spotkałem Ciebie. -powiedział.
-To samo mogę powiedzieć o mnie. Nigdy nie sądziłam, że zasługuje na taką wspaniałą osobę jak Ty. -powiedziałam wtulając się w jego tors.
-Ale sobie słodzimy. Nie uważasz? -spytał.
-Tak troszeczkę. -zaśmiałam się.
Poleżeliśmy jeszcze z 15 minut i zeszliśmy na dół. Chłopcy siedzieli i oglądali Spongebob'a. Ciesząc się przy tym jak dzieci.
-Wariaci. Jak się bajka podoba? -spytałam schodząc po schodach.
Po czym Louis się do mnie odwrócił i próbował coś powiedzieć, ale najwyraźniej się powstrzymał.
-Ulubiona bajka Louisa wkońcu... Wszyscy zostaliśmy przez niego zmuszeni do oglądania tego...-oznajmił Niall mówiąc z żalem.
-Jak tam zakochańce? -spytał się Liam czekając na relacje.
-Dobrze, dobrze. Lecę odwieźć Emily do domu. Po drodzę wstąpie do sklepu, checie coś? -zwrócił się Harry do przyjaciół.
-To co zawsze, ty mnie znasz najlepiej! -krzyknął Louis.
-Tak, tak... A wy?
-Hm, może piwo? Bo się skończyło. -stwierdził Zayn.
-Od tego rośnie brzuch. -powiedziałam chichocząc.
-Zrobie najważniejsze zakupy i wracam w takim razie. -powiedział Harry po czym założył mi płaszcz.
Nagle każdy z chłopaków podbiegł do mnie i przytulił. Kazali mi jak najszybciej przyjeżdzać i nauczyć przepisów... Po pożegnananiu zmierzyliśmy z Harrym do samochodu. Otworzył mi drzwi i wsiadłam. Po drodze złapał mnie za ręke i spytał o relacje z dzisiejszego dnia.
-No i jak? Nie masz ich jeszcze dość? -spytał z ciekawością.
-Są kochani. Masz wspaniałych przyjaciół. -stwierdziłam.
-Wiem. Szaleni są, ale za to ich kocham. -potwierdził.
-Zgadza się.
Podczas drogi śmialiśmy się i wspominaliśmy najlepsze chwile z dzisiejszego dnia. Nie obejrzałam się, a już byłam pod swoim domem.
-Nie chce cię opuszczać. -powiedziałam przytulając go.
-Ani ja Ciebie. -powiedział odwzajemniąg uścisk.
Przez jakiś czas nie wypuszczalismy siebie ze swoim ramion. Właśnie z nim było mi najlepiej.
-Pamiętaj, że jestem tutaj. -powiedział wskazując mi na moje serce.
-Jesteś kochany. -rzekłam.
-A ty najładniejszą dziewczyną chodzącą po tym świecie. -powiedział odgarniając mi włosy.
-No to teraz przywaliłeś żart. -powiedziałm wybuchając śmiechem.
-Uwierz w to wkońcu głuptasie.
Siedzieliśmy w samochodzie przez kilka minut. Nie chciałam wcale go opuszczać, ale musiałam. Otworzył mi drzwi, po czym pocałował namiętnie na pożegnanie. Cała w skowronkach zmierzyłam w stronę drzwi. Zdziwiłam się, bo na podjeździe zobaczyłam jakiś samochód, który nie należał do naszej rodziny. Weszłam do domu i zauważyłam na kanapie Lauren.
-Cześć, już jestem! -powiedziałam udająć, że nie widze przyjaciółki mojego taty.
-O hej Emily. Tata jest na górze. Pomaga w czymś Katie. -powiedziała z uśmiechem.
-Cześć Lauren. Ty jeszcze u nas? Długo jesteś? -zapytałam.
-Jakiś czas... Zjadłam dzisiaj z twoim tatą i Katie obiad, po czym pojechaliśmy do parku pokarmić kaczki. Malutka to uwielbia. -mówiła podekscytowana Lauren.
Wkurzyłam się. Lauren na siłę próbowała zastąpic Katie mame, lub przypodobać się jej. Zaczęła denerowować mnie jej osoba.
-To miło. Idę do swojego pokoju, dobranoc. -powiedziałam od niechcecia.
-Mam pytanie... Czy chłopak który cię odwiózł to nie był Harry Styles z One Direction? -zapytała z ciekawością.
-Nie, wydawało ci się. Pozwól, że pójdę na górę, jestem zmęczona.
-Oczywiście. Miłych snów.
Nie powiedziałam jej prawdy. Nie znałam jej. Była dziennikarką muzyczną, więc w każdej chwili mogła dać informacje, że spotykam się z Harrym do jakieś plotkarskiej strony internetowej. Nie ufałam jej i nie miałam zamairu. Coraz bardziej grała mi na nerwach. Nagle zauważyłam, że tata wymyka się z sypialni Katie po cichu.
-Zostaje dzisiaj na noc? -spytałam wkurzona tate.
-Nie, spokojnie. Zaraz jedzie do domu. A gdzie ty się podziewałaś cały dzien? Nawet nie zadzwoniłaś. -powiedział z oburzeniem tata.
-Teraz zacząłeś się mna interesować? Miło. Leć na dół. Twoja Lauren na ciebie czeka. -odpowiedziałam.
-Nie tym tonem -krzyknął tata.
-Dobranoc. -odwróciłam się po czym trzasnęłam drzwiami.
Wszystkiego miałam dosyć. Brakowało mi Harrego i jego spokoju... z nerwów napisałam mu sms-a.
"Wróciłam do domu i odrazu na wejściu kłótnia. Tata przyprowadza do domu teraz jakąś laske, która zaczyna grać mi na nerwach. Spytała się o ciebie. Jest dziennikarką muzyczną Powiedziała, że widziała nas na podjeździe, ale skłamałam... Brakuje mi Ciebie i chwil spędzonych z tobą."
Przebrałam się w piżamę i połozyłam spać o niczym innym nie marzyłam tylko śnie. Niestety im mniej wiesz, lepiej śpisz, a moje myśli nie dawały mi tego wieczoru zasnąć... Nagle Harry odpisał :
"Mi ciebie też brakuje. Nawet Louis nie potrafi Ciebie zastąpić. Śpij dobrze, jutro się spotkamy. Już nie mogę się doczekać by znów cię ujrzeć."
Po przeczytaniu odłożyłam telefon i poszłam spać. Modliłam się tylko aby jutrzejszy dzień był lepszy...



*************
przepraszam, że tak późno, ale dzisiaj cały dzień mnie w domu nie było.
jakoś się udało napisać rozdział.
+błędy poprawie jutro, dzisiaj już nie mam siły.
jesteście kochani, pisze to po raz któryś, ale nie przestanę, bo naprawdę motywujecie mnie do dalszego pisania!
*************

11 komentarzy:

  1. Świetne . *_* Dzisiaj cały dzień czekałam aż napiszesz ; D Czekam juz na jutrzejsze ^ ^

    OdpowiedzUsuń
  2. Podziwiam z jaką lekkością piszesz! Gratulacje ^_^

    OdpowiedzUsuń
  3. To było zajebiste Olu XDDD No tak emocje mnie ponoszą. Zazdroszczę talentu ;))

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne! Czekam na dalsze rozdziały i historię bohaterów. Kiedy następny rozdział? Nie mogę się doczekać. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. pisz <3 to jest piękne <3
    jeden z najlepszych ! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudny rozdział!
    Pisz jak najszybciej ciąg dalszy!
    Już nie mogę się go doczekać!
    ;DDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD

    OdpowiedzUsuń
  7. krzywiłam się na tego typu opowiadania o gwiazdach ale twój blog mi się wyjątkowo spodobał!! Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział <3 ruchy!! :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział. Wgl cały blog niesamowity ! ;DD Oby tak dalej !

    OdpowiedzUsuń
  9. świetny rozdział!
    czekam na następny :D
    no i zapraszam do siebie :
    http://livingdreamwith1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń