środa, 25 stycznia 2012

ROZDZIAŁ 11

Kolejne tygodnie szybko mijały... Codziennie, z rana chodziłam na rehabilitacje nogi i spędzałam tam kilka dobrych godzin. Ćwiczenia dobrze mi robiły, bo powoli już zaczynałam stawiać pierwsze kroki, ale nie zmieniało to faktu, że nadal czułam się jak inwalida, bo każdego, o wszystko musiałam prosić. Koniec roku szkolnego dobiegł końca, wakacje się zaczęły, a wraz z nim myślenie o swojej przyszłości. Od września zaczynałam studia na Oxfordzie. Od małego dążyłam do tego, żeby tak się dostać... i moje marzenie się spełniło. Wszyscy byli ze mnie dumni, cała rodzina, nawet Harry. Mówił, że jak będę tam się uczyła ,będzie czuł się przy mnie jak głupek. Na razie moim celem było wyzdrowienie i odzyskanie siły. Były wakacje, więc obiecałam sobie, że pod koniec lata będę już chodzić. Dzisiaj z rehabilitacji miał mnie odebrać Harry i razem mieliśmy spędzić dzień. Jak najszybciej się zebrałam i na kulach zmierzyłam w stronę parkingu. Hazza już czekał.
-Czekaj, pomogę ci. -powiedział wychodząc z samochodu.
-Nie! Dam sobie radę! -zaprotestowałam.
-Wariatka. -oznajmił z uśmiechem.
-Muszę sobie sama dawać radę, a nie żeby każdy robił wszystko za mnie.
-A tak poza tym to cześć. Jak dzisiaj było? -przywitał się Harry całując mnie. 
-Nie najgorzej. Rehabilitantka powiedziała, , że za miesiąc, może mniej zacznę chodzić. Ale wymaga ode mnie to sporo pracy. -poinformowałam.
-No więc musisz ciężko pracować, bo planuję coś dla nas w wakacje, -wyszczerzył się.
-Co takiego? Czy ja o czymś nie wiem? -zapytałam z ciekawością.
-Nic nie mówię. Niespodzianka. -oznajmił.
-Ale ty jesteś! -walnęłam go w ramię.
-Może trochę delikatniej? Widzę, że siły wracają. -zaśmiał się Harry łapiąc się za miejsce w które go uderzyłam.
-Bój się mnie, bo już za miesiąc nie będziesz miał ze mną szans. -pokazałam język.
-Oo, już się boję! -zaśmiał się Harry.
Dzisiejszy dzień mieliśmy spędzić w domu u chłopaków. Ze względu na to, żebym się nie męczyła za bardzo. Okazało się, że przyleciała Danielle - dziewczyna Liam'a i wszyscy mamy spędzić wspólnie dzień. Po wejściu do domu podbiegł od razu Lou by mi pomóc.
-Lepiej się odsuń. Dzisiaj wyjątkowo jest uparta i nie chce pozwolić nikomu sobie pomóc. -poradził przyjacielowi Harry.
-Harry dobrze mówi. -potwierdziłam wchodząc o kulach do domu.
-Cześć Emily! -krzyknął Zayn z kuchni.
-Czyżby mi się wydaję albo ktoś coś gotuje? -zapytałam niepewnie.
-Owszem. Zayn dzisiaj jest jako kucharz. -oznajmił Niall.
-No no, jestem w szoku. -powiedziałam.
-Hej, jestem Danielle. Miło mi cię w końcu poznać. Słyszałam tyle dobrego o tobie... -przedstawiła się Danielle przytulając się. 
-Mi również - Emily. Jej, jesteś śliczna. Jeszcze ładniejsza niż na zdjęciach. -powiedziałam odwzajemniając uścisk.
-Cześć Em! -przywitał się Liam.
-Masz prześliczną dziewczynę, muszę ci powiedzieć. -rzekłam do Liama.
-Wiem, wiem. -powiedział dumnie.
-Ah, a ten jak zwykle skromny! -powiedziała Danielle przytulając swojego chłopaka.
-Dobra, dajcie jej wejść do domu! -krzyknął Harry do wszystkich.
Usiadłam na kanapie wraz z Danielle i przyglądałyśmy się wyczynom chłopaków w kuchni, a przy okazji bliżej się poznałyśmy.
-Jak tam się czujesz? Słyszałam w internecie i od Liam'a o twoim wypadku. Miałam przylecieć od razu, żeby całą piątkę wesprzeć, ale niestety wyleciało mi nagranie w telewizji... -oznajmiła Danielle.
-Jak widać... Jedna noga nadal nie funkcjonuje tak jak powinna, ale daję radę. Na początku było najgorszej, ale z dnia na dzień jest coraz lepiej. -rzekłam z uśmiechem.
-Napewno będzie coraz lepiej... -poklepała mnie po ramieniu.
Podczas naszej rozmowy słychać było zamieszanie w kuchni. Pięciu chłopaków i jedna kuchnia to zdecydowanie zły pomysł, ale po 30-stu minutach wszystko stało już na stolę. Zasiedliśmy więc wszyscy przy stole i zaczęliśmy jeść. 
-Muszę przyznać, że mnie zaszkoczyliście. -powiedziałam kosztując jedzenia.
-No widzisz! -rzekł dumnie Zayn.
-Zgadzam się z Emily. -oznajmiła Danielle.
Po zjedzonym obiedzie wszyscy zasiedliśmy przy telewizorze, bo miał być pokazywany wywiad z chłopakami. Lou przez cały wywiad rozpaczał, że źle wyglądał, a Zayn mówił, że źle mu ułożyli włosy. 
-Macie problemy! -skomentował Niall.
-Louis kochanie, mi zawsze się podobasz! -pogłaskał go Harry.
-A właśnie... Umówiłem się dzisiaj z Carol. Pamiętacie ją? -zapytał nas Lou.
-Oczywiście. W końcu to moja sąsiadka. -powiedziałam.
-Szalony Lou. Widzę szybko się pocieszasz -odparł Liam.
-Daj spokój! Bardzo dobrze. Niech spotyka się z innymi dziewczynami. -klepnęła Liama, Danielle.
Około 16 Louis wyszedł na umówione spotkanie z Carol, a ja z Harrym udałam się do jego pokoju zostawiając resztę w salonie. Położyliśmy się i gadaliśmy.
-Kochanie. Muszę o czymś z tobą pogadać. -powiedział zaniepokojny Hazza.
-Coś się stało? -spytałam niepewnie.
-Nie... to znaczy tak. -rzekł smutny.
-Mów. -powiedziałam.
-Rozmawiałem dzisiaj z naszym menadżerem i... powiedział, że jest w trakcie rozmów nad naszą trasą koncertową. Załatwia już ostatnie sprawy i za tydzień mamy ruszyć. -powiedział.
-Na jak długo? 
Wiedziałam, że nie będzie to krótki czas. Zazwyczaj trasy koncertowe trwają kilka miesięcy...
-Niecałe dwa miesiące. Wrócili byśmy na początku sierpnia.  
-O matko. Tak długo? -spytałam ze łzami w oczach.
-Niestety. Trasa koncertowa po Europie : Niemcy, Polska, Francja, Hiszpania i kilka jeszcze. Zawsze o tym marzyliśmy i w końcu się udało, ale nie chce się opuszczać na tak długo... -rzekł przygnębiony.
-Damy radę. Gdybym mogła jechać z tobą... Ale jak chce zacząć chodzić muszę zostać i chodzić na te rehabilitacje. 
-Napewno damy radę. Przecież jest Skype, Twitter, telefon... -oznajmił przytulając mnie Harry.
-Dwa miesiące bez ciebie - tragedia. 
-Jak wrócę to obiecuję ci -że resztę wakacji spędzimy razem. Każdy dzień, bez wyjątku. -obiecał.
-I ten tydzień? -zapytałam.
-Tak, ten też. -potwierdził Harry.
-Czemu nie powiedziałeś wcześniej mi o tym? 
-Dowiedziałem się dzisiaj, że to już w stu procentach pewne. -rzekł Hazza.
-No dobrze... W końcu to twoja praca. -powiedziałam wzdychając.
-A w sierpniu we dwójkę pojedziemy na zasłużone wakacje, gdzieś daleko, obiecuję ci to. Tylko ty i ja. -stwierdził.
-Nic nie obiecuj. -powiedziałam po czym go pocałowałam.
Myśl, że nie będę widziała Harrego dwa miesiące przyprawiała mnie o płacz, ale nic na to nie mogłam poradzić, w końcu należał do One Direction i był to jego obowiązek. Nie mogłam mu też zakazać jechać, bo bez niego One Direction nie jest tym samym zespołem. Harry zasnął. Uwielbiałam ten widok... Po chwili sama wtuliłam się w niego i zasnęłam. Oboje obudziliśmy się po dwóch godzinach drzemki.
-Tak słodko wyglądasz gdy śpisz, że aż zdjęcie ci zrobiłem.! -powiedział Harry.
-Coo?! Żartujesz? -walnęłam go poduszką.
-Nie. Muszę mieć na co patrzeć przez trasę. -odrzekł.
-No dobrze, ale tylko komuś pokaż to uduszę. -powiedziałam po czym zaczęliśmy się całować.
-Dobrze, dobrze. Może zostaniesz dzisiaj na noc? -spytał.
-Hmm, musiałabym zadzwonić do taty, ale z wielką chęcią. -powiedziałam przeciągając się.
Sięgnęłam więc po telefon i zadzwoniłam. O dziwo tata wyraźił zgodę na noc u Harrego. Powiedział żebyśmy się dobrze bawili, ale bez szaleństw i żebym pamiętała o jutrzejszej rehabilitacji.
-Jestem w szoku. -powiedziałam odkładając telefon.
-Co się stało? -zapytal Harry.
-Pozwolił mi nocować... powiedział żebyśmy się dobrze bawili, ale nie szaleli za bardzo. -oznajmiłam.
-Widzisz. Najwyraźniej twój tata mnie polubił. -wyszczerzył się Harry.
-O tak, napewno. -zaśmiałam się.
Poleżeliśmy jeszcze po czym zeszliśmy na dół. Zayn z Niallem pili piwa i słuchali muzyki. Danielle z Liamem poszli najwyraźniej do siebie.
-Widzę ładną imprezę tu macie. -powiedziałam schodząc po schodach.
-Kilka piw to nic strasznego. -rzekł Niall.
-Napewno kilka? -zapytał Harry uśmiechając się.
-No dobra, na razie po 3. -zaśmiał się Zayn.
-Macie jeszcze jakieś? -zapytałam.
-Że coooo? Ty? -spytał zszokowany Harry.
-Jestem dziewczyną i lubię piwo. To chyba nic strasznego. -odrzekłam wzruszając ramionami. 
-Chodź! Dołącz do nas! -krzyknął roześmiany Zayn.
Cała nasza czwórka spędziła miło wieczór. Wypiliśmy trochę i się zabawiliśmy. Włączyliśmy muzykę i impreza się rozkręciła. Nagle z góry szedł Liam z Danielle. Twierdząc, że zaniepokoiły ich hałasy z dołu. Zadzwoniliśmy do Louisa, żeby zrobił zakupy, bo zabrakło nam piw. Po godzinie przybył z trzeba zgrzewkami piwa. 
-Impreza beze mnie? No chyba żartujecie. -krzyknął Louis wchodząc do domu.
-Zapraszamy! -odpowiedziała Danielle podchodząc do niego i zabierając dostawę.
-Własnie! Łap! -powiedział Zayn rzucając piwo.
-Ostrożnie! -rzekł Lou.
-O właśnie! Jak się udała randka z moją sąsiadką? -zapytałam uśmiechając się i puszczając oko.
-Muszę przyznać, że super. Carol jest przemiła. Co prawda nie zamyka jej się buzia i cały czas się śmieje. -oznajmił zawstydzony Lou.
-Ooo nie. Mój Louis, ranisz mnie. -rzekł Hazza.
-A co ja mam powiedzieć? Już w ogóle nie chodzimy na randki... -rzekł smutnie Louis.
-Chodź! Pójdziemy teraz! -rzekł Harry wstając i zmierzając w stronę ogrodu. -Poobserwujemy razem gwiazdy i ponadajemy im nasze imiona. -zaśmiał się biorąc Louisa za rękę. 
-O jak romantycznie. Ze mną tak nie robisz. Chyba się obrażę. -zaśmiałam się 
Po godzinie chłopcy wrócili. Roześmiani jak nigdy. 
-Jak było? -spytał Liam.
-Romantycznie. Prawda kochanie? -zwrócił się do Harrego, Lou.
-I to jak. -potwierdził.
-Ekhem. Jestem tutaj. -powiedziałam.
-Wybacz. Powracam teraz do swojej największej miłości. -poklepał po ramieniu Louisa, Harry.
-Jakoś ci to wybaczę. -puścił oko Lou.
-Jak było? -zapytałam przytulając go.
-Pogadaliśmy sobie szczerze. Dawno tego nie robiliśmy... -odparł Harry.
Impreza trwała do 3 w nocy. Niall z Louisem spili się jak nigdy, spali więc na kanapie. Z rana męczył mnie delikatny kac, więc uwolniłam się z ramion Harrego po czym zmierzyłam powoli do kuchni. Po drodzę zauważyłam, że mam na sobie jego koszulę. Już z góry słyszałam głośne chrapanie. Schodząc po schodach zauważyłam Louisa i samych majtkach, a na podłodze leżącego Niall'a. Wzięłam koce z szafki i ich przykryłam, żeby nie stali się pośmiewiskiem, gdy wszyscy wstaną. Zmierzyłam do kuchni i zaparzyłam kawę.
-Poproszę też kawę, jeśli można. -odparła Danielle.
-O cześć. Nie zauważyłam cię. Z mlekiem czy bez? -spytałam z uśmiechem.
-Z mlekiem, dwie łyżeczki. -odpowiedziała łapiąc się za głowę.
-Kac jest? -zapytałam.
-Niewielkie. Mają oni jakąś aspirynę tutaj? -zapytała przeszukując szuflady.
-Szafka na górze, od lewej. -pokazałam.
-O, dzięki. Chcesz może? 
-Nie, całe szczęście ze mną wszystko okej, ale z nimi... będzie chyba najgorzej. -odwróciłam się w stronę śpiącego Nialla i Louisa.
-Oni we dwójkę mieli imprezę jeszcze jak my spać poszliśmy. Znaleźli chyba w szafce jakąś wódkę i opróżnili ją do dna. -zaśmiała się Danielle. 
Podczas gdy popijałyśmy we dwie kawę, gadając i śmiejąc się w pewnej chwili usłyszałyśmy krzyk dochodzący z salonu. Wyjrzałyśmy i wybuchnęłyśmy śmiechem. Louis spadł z kanapy prosto na biednego Niall'a.
-Pacanie, złaź ze mnie! -krzyczał Niall zwalając Louisa. 
-Przepraszam. -powtarzał Lou.
-Wody? -zapytała Danielle.
-O taaaak. -powiedział błagalnie Niall.
-Założył byś coś na siebie, a nie się obnażasz. -mówił Niall do Louisa.
-Popatrz na siebie lepiej. 
-To ja pójdę może do łazienki. -powiedział zawstydzony Niall owijając się w koc.
Nagle po schodach szedł Harry. Rozbawił go widok skacowanych przyjaciół.
-Nie śmiej się. Oni cierpią. -rzekła rozbawiona widokiem Louisa, Danielle.
-Sami doprowadzili się do tego stanu. -odrzekł Harry.
-Hej kochanie. -przywitałam się całując go.
-Uroczo wyglądasz w mojej koszuli. -stwierdził Hazza obejmując mnie w pasie.
-Nie gadaj głupot. Masz tutaj kawę. Lecę się przyszykować, bo musisz mnie zawieźć na rehabilitację, a potem jedziemy odwiedzić moich dziadków, pamiętasz? -spytałam.
-A no tak. Zapomniałem. -odrzekł.
-O, to poproszę obiad na wynos! -krzyknął schodząc po schodach Niall.
-Oczywiście. -odpowiedziałam puszczając oko.
W godzinę wykąpałam się i wyszykowałam. Harremu wystarczało się tylko przebrać. Stwierdził, że wróci do domu i wtedy się ogarnie. Zostawił mnie na parkingu po czym ruszył. Jak codziennie rehabilitacja przebiegła w ten sam sposób. Ćwiczenia, ćwiczenia i jeszcze raz ćwiczenia. Po dwóch godzinach Harry czekał już na mnie na parkingu. Odświeżony i wystrojony.
-Tęskniłem. -powiedział po czym dał buziaka.
-Nie widzieliśmy się dwie godziny głuptasie. -oznajmiłam.
-Dwie godziny to jak dla mnie wieczność. -odrzekł Hazza.
Do moich dziadków jechaliśmy niecałą godzinę. Zaparkowaliśmy i weszliśmy do środka. Na wejściu było czuć zapach obiadu.
-Hej, już jesteśmy! -krzyknęłam wchodząc do domu.
-Wchodźcie, wchodźcie! -powiedział dziadek schodząc po schodach.
-Nie jesteśmy za wcześnie? -spytałam witając się z dziadkiem.
-No coś ty. Babcia już kończy przyrządzać obiad. Nie stójcie tak w wejściu tylko wchodźcie. -popędził nas dziadek.
-Pójdę pomóc babci. -oznajmiłam.
-A ja zabieram Harrego. -oznajmił dziadek.
Podczas, gdy dziadek z Harrym o czym namiętnie dyskutowali pomogłam babci przyrządzać obiad. Zasiedliśmy wszyscy do stołu i zajadaliśmy się najlepszą kuchnią jaka istnieje na świecie.
-A właśnie. Pamiętasz Niall'a, babciu? Prosił mnie o obiad na wynos. -rzekłam z uśmiechem.
-Ach, tak! Ten przeuroczy blondasek. Oczywiście. Mam nawet dla wszystkich. -oznajmiła z radością babcia.
-Jest Pani najlepsza! -odrzekł Harry.
-Oj tam, przesadzacie. -powiedziała babcia. 
O 19 po udanym po południu spędzonym z naszymi dziadkami musieliśmy się zbierać, bo czekało nas stanie w korkach. Tak jak myśleliśmy - byliśmy u Harrego o 21. Wchodząc do domu niosłam na rękach zapakowany obiad dla wszystkich.
-Czy to jest to o czym myślę? -zapytał Niall spoglądając na siatkę.
-Tak, masz! -wręczyłam po siatkę.
-Znów będę w niebie! -odparł Niall wyrywając mi opakowanie.
-Tylko nie zjedź wszystkiego! -poradził Harry.
-Tego nie obiecuję! -zaśmiał się Niall po czym zmierzył w stronę kuchni. 
Posiedzieliśmy wszyscy jeszcze przed telewizorem z godzinę, po czym poprosiłam Harrego o zawiezienie mnie do domu.
-Do zobaczenia jutro! -krzyknęłam do wszystkich machając.
-No pa! Dzięki za pyszny obiad! -odpowiedział Niall.
-Nie ma za co, na razie! -uśmiechnęłam po czym wyszłam na zewnątrz.
Pod moim domem pogadaliśmy jeszcze chwilę z Harrym.
-Przyjedziesz jutro po mnie? -zapytałam niepewnie.
-Oczywiście, że tak. Nie musisz się nawet pytać. -odparł Hazza po czym objął moja twarz rękoma.
-Kocham cię. -powiedziałam spoglądając mu w oczy.
-Ja ciebie też. -rzekł po czym złożył namiętny pocałunek na moich ustach.
Po wejściu do domu tata z Lauren siedzieli na kanapie i jedli pizzę. Opowiedziałam im o wczorajszym i dzisiejszym dniu i poszłam do pokoju. Przebrałam się w wygodny dres i położyłam na łóżku. Sięgnęłam po dawno nie czytaną książkę i nadrobiłam kilka rozdziałów. Postanowiłam się położyć spać. Po wczorajszej imprezie byłam padnięta. W nocy miałam sen... z Elisabeth. Gadałyśmy, opowiadałyśmy sobie o swoim życiu... zupełnie jak z dniu wypadku...



************************
błagam was. piszcie czy chcecie więcej akcji czy żebym pisała o monotonnym życiu emily.
dziękuje za same pozytywne reakcje i 26 obserwatorów.
przepraszam, że ciągle zmieniam wygląd bloga, ale ciągle coś mi się w nim nie podoba.
rozdziały będę dodawać codziennie do niedzieli. potem 2-3 razy w tyg. ferie się kończą, obowiązki czekają :(
obiecuję się rozwinąć, jak na razie mam w planach jeden pomysł, który was zszokuję ;)
czekam na komentarze. 
see you <3
************************



16 komentarzy:

  1. zadziwiasz mnie XDDD Louis się mnie wstydzi ? XDDDD jak on może :P Zajebiście moja droga Olu < 33333

    OdpowiedzUsuń
  2. a wiec ja kocham jak opisujesz harrego i jego milosc do emily:D nie sklóć ich bo zabije!!!:D mozesz dac troszke akcji ale nie skloc ich blagam!!! ja bardzo przezywam twoje opowiadanie i lekko mi potem odwala ale za to go kocham!!1 niech jedzie z nimi w trase!!:D i ogolnie jestes swietna ze tak czesto dodajesz!! licze ze jutro dodasz nastepny!:D xxx

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział! I zgadzam się całkowicie z komentarzem nade mną xD
    Czekam na kolejny rozdział ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. no jasne że chcemy więcej tylko nie obraź się ale miałam wcześniej pomysł z trasą, tyle że nie napisałam o tym jeszcze bo nie mam bloga. narazie piszę tylko tak w zeszycie a potem założę bloga i mam pytanie:
    CZY MOGĘ UŻYĆ TEGO POMYSŁU Z TRASĄ I CZY NIE OBRAZISZ SIĘ JEŚLI O TYM NAPISZĘ? Proszę od odpowiedź :P

    Pozdrawiam Sylwia :D

    OdpowiedzUsuń
  5. bardzo fajny rozdział :)
    czekam na następny i zapraszam do siebie :
    http://livingdreamwith1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. o! i jeszcze mi się przypomniało! napisałam już że moja siostra chce żebym poszła z nią na koncert 1D itd.. czy za to też się nie obrazisz? Sylwia :P

    OdpowiedzUsuń
  7. swietne opowiadanie czekam na nn :) . zapraszam do mnie http://wish-you-were.blogspot.com/ : ) + dodaje do obs. : )

    OdpowiedzUsuń
  8. mam nadzieję ,że ten twój ''plan'' nie będzie dla mnie szokujący ! :D ale czekam na następny :) Nie wiem jak innym ,ale mi się miło czyta o zwykłym życiu Emily ;) Pozdrawiam i zapraszam do moich jednopartów ! ;)) Oliin:)

    OdpowiedzUsuń
  9. oo świetnie
    Podoba mi sie ;*:*

    OdpowiedzUsuń
  10. fajne opowiadania i świetny rozdział ;DD

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetne jak zawsze , czekam na kolejny . <3
    Przy okazji zapraszam do siebie, dopiero zaczynam, na razie są tylko bohaterowie . ; )

    OdpowiedzUsuń
  12. SUper rozdział!
    Czekam na kolejny!
    ;DDDDDDDD

    OdpowiedzUsuń
  13. twój blog jest super ,strasznie mnie ciekawi ta storuszka Elisabeth

    OdpowiedzUsuń