piątek, 24 lutego 2012

ROZDZIAŁ 29

Wakacje dobiegały końca, a ślub Lauren i taty miał odbyć się już za trzy tygodnie. Wstałam z rana w miarę wypoczęta, założyłam szlafrok i zeszłam na dół ślamazarnym krokiem.
-Cześć Emily. -krzyknął Niall. -Robię naleśniki, chcesz? -uśmiechnął się do mnie blondas, który przerzucał naleśnika na drugą stronę.
-O, tak. Umieram z głodu. -zaśmiałam się związując włosy z koczka.
-A jak się czujesz? -zapytał mój przyjaciel kontrolnie.
-Muszę przyznać, że świetnie. -zabrałam jednego naleśnika po czym sięgnęłam po Nutelle.
-Jakie dzisiaj plany? -gawędził ze mną przygotowując stertę naleśników dla reszty.
-Jadę do Lauren i taty... z Harrym. -powiedziałam niepewnie.
-Powiedzieć im o tym? -zapytał ciekawski Niall.
-Tak... -westchnęłam przegryzając naleśnika.
-Będzie dobrze. -puscił mi oko.
Przez dobrą godzinę wspólnie rozmawialiśmy robiąc na zmianę naleśniki, śmiejąc się i rozmawiając. Gotowanie z Niallem to była przyjemność. Zero marudzenia, jęczenia bądź narzekania - tak jak to jest z Harrym.
-Jak myślisz, jak zareaguje tatuś na twoją ciąże? -zapytał Niall rozlewając ciasto po patelni.
-A jak myślisz? -popatrzyłam na niego. -Jestem pewna, że powie "A nie mówiłem...". -oznajmiłam parodiując mojego tatę.
-Ostrzegaliśmy was. -zaśmiał się.
-Przeszłości niestety nie da się cofnąć. -westchnęłam.
Kilka minut później wszyscy zaczęli powoli schodzić się do kuchni.
-Mm, coś mi tu ładnie pachnie. -powiedział na wejściu Lou.
-Nasze naleśniki. -rzekłam dumnie pokazując na mnie i na Niall'a.
-Chwała wam. -złożył ręce Louis.
Zaraz po nim pojawiła się Rachel z Carol oraz Liam. Wystarczało kilka minut by sterta naleśników została pochłonięta.
-Cóż... -popatrzył się Niall na zajadających się przyjaciół. -Zayn z Harrym nie zdążyli. -zaśmiał się do mnie.
-Pójdę zobaczyć co u Harrego. -uśmiechnęłam się do niego.
Sprawnym krokiem zmierzyłam do pokoju Harrego. Tak jak myślałam jeszcze spał. Ułożyłam się wygodnie obok niego.
-Dzień dobry śpioszku. -pocałowałam go w policzek.
-K-która godzina? -zapytał zaspany Hazza.
-11... -zaśmiałam się wstając i podchodząc do okna.
-A to jeszcze pięć minut. -położył się z powrotem.
-O nie, nie, nie. -zaśmiałam się odsłaniając żaluzje.
-Kochanie! -krzyknął zasłaniając oczy z przerażenia.
-Czas wstawać. -wyszczerzyłam się do niego.
Poszłam do łazienki ,przygotować się na dzisiejszą konfrontację z tatą. Cholernie bałam się tej rozmowy. Nie wiedziałam jak zareaguje. Czy się ucieszy czy zacznie wrzeszczeć? U niego nigdy nic nie było wiadomo... Stanęłam przed lustrem w samej bieliźnie. Obejrzałam się bokiem oglądając mój brzuch. Urósł czy nie? Ciężko było powiedzieć. Na szczęście żadnej zmiany nie widziałam, na razie... Przerażała mnie myśl rozstępów, obwisłej skóry i przytycia. Obawiałam się, tego iż Harry przez to przestanie mnie kochać. Przede mną cholernych dziewięć miesięcy humorków, nudności oraz różnego typu zachciewanek. Nagle do łazienki wszedł Harry.
-A co ty robisz przed lustrem w samej bieliźnie? -wytrzeszczył oczy zarzucając ręcznik na ramię.
-Harry... -zaczęłam niepewnie. -Przytyłam? -dotknęłam mojego brzucha.
-Słoneczko. -podszedł do mnie zamykając przy tym drzwi od łazienki. -To dopiero pierwsze dni... -objął moją twarz.
-Ale, pomyśl... -łzy zaczęły napływać mi do oczu. -Jak będę wyglądać za 9 miesięcy. -spuściłam głowę w dół.
-Nadal tak pięknie jak wyglądasz. -pocałował mnie delikatnie w usta.
-Chyba wręcz przeciwnie. -schowałam twarz w rękach.
-Nawet tak nie mów głuptasie. -zabrał ręce z mojej twarzy i przytulił.
Uwielbiałam to w Harrym - nie ważne co powiedział, zawsze dodawał mi otuchy, a zarazem potrafił uspokoić. Nie potrafiłam zrozumieć tego jak on to wszystko znosi. Jego dziewczyna jest w ciąży, w dodatku przez przypadek, a na domiar tego w końcu będzie trzeba ogłosić to światu i wszystkim fankom. Właśnie, fankom - tego bałam się najbardziej. Wiedziałam, że po umieszczeniu tej informacji w mediach rozpęta się wokół nas jedna wielka sensacja. W końcu zespół jest teraz na szycie. Masa plotek i doniesień będzie krążyła po internecie. Będę musiała liczyć się z ostrą krytyką, komentarzami ze strony fanów, dziennikarzy oraz papparazich.
-Damy radę, prawda? -popatrzył mi głęboko w oczy.
-Oczywiście. -wymusiłam uśmiech na twarzy.
-Ty, ja.. -pokazał na siebie palcem, potem na mnie. -I ten mały brzdąc który siedzi w twoim brzuszku. -dotknął mojego brzucha ręką.
-Zgadza się. -objęłam jego szyję rękoma, po czym pocałowałam.
-Kocham cię, ale... -popatrzył na mnie śmiejąc się.
-Ale... ? -spojrzałam na niego niepewnie.
-Ale daj mi się teraz wykąpać. -zaczął się śmiać.
-Ależ ty kochany. -walnęłam go ręcznikiem wystawiając język.
-Ty też. -puścił mi oko.
-Masz 30 minut. -powiedziałam do niego zmierzając w stronę drzwi.
Założyłam z powrotem szlafrok, zmierzając do pokoju. Na korytarzu zatrzymała mnie Rachel. Wyglądała na zdenerwowaną. Chciała o czymś ze mną porozmawiać. Wbiegłam do pokoju jak szalona. Szybko założyłam letnią, sukienkę w kwiatki i baleriny po czym poszłam do pokoju Niall'a.
-Mogę? -zapukałam wychylając się zza drzwi.
-Jasne. Wchodź. -opierała się o parapet moja przyjaciółka.
-Co się dzieje? -podeszłam do niej uśmiechając się.
-Nie wiem jak ci to powiedzieć... -wyglądała przez okno oglądając uliczny ruch.
-Co się stało? -spoważniałam nagle oczekując na odpowiedź.
-Moja mama chcę się stąd wyprowadzić. -opuściła głowę w dół Rachel.
-Jak to?! Gdzie? Dlaczego? -zaczęłam nerwowo pytać.
-Ma dość tego miejsca, mojego ojca, wszystkie jej wspomnienia stąd wywołują płacz... Chcę zacząć życie na nowo w Irlandii, znaleźć sobie kogoś w kim się zakocha i znów zaczął żyć normalnie. -rzuciła mi się w ramiona płacząc.
-Z tobą chcę się wyprowadzić? -spytałam niepewnie uspokajając ją.
-Tak, chcę abym jechała z nią.. -mówiła przez płacz.
-Możesz się jej sprzeciwić. Nie musisz wcale wyjeżdżać. -głaskałam po głowie moją przyjaciółkę nie wypuszczając ją z ramion. -Co z twoim tatą? Dziadkami? Niall'em i nami? -spytałam podając chusteczkę z szafki.
-Nie wiem Em, nic nie wiem. -powiedziała bezradnie wycierając oczy.
-Nie rób nam tego. -posmutniałam nagle siadając na łóżku.
-Źle się czujesz? -podbiegła do mnie z troską.
-Nie! Spokojnie! -uśmiechnęłam się do niej. -Już usiąść sobie nawet nie można? -uspokoiłam ją.
-Tata jeszcze o niczym nie wiem, ale mama chcę wnieść papiery rozwodowe. Pomimo, że 'niby' się zmienił nie potrafi go na nowo pokochać i mu zaufać. Zranił ją, a takich rzeczy jak on jej robił nie zapomina się. Dziadkowie w sumie optymistycznie zareagowali na ten pomysł. -powiedziała siadając obok mnie, opierając głowę na ramieniu. -Mama ma tam siostrę, która ma duży dom i dobre warunki do mieszkania. Miałybyśmy godne życie... -dodała zamyślając się.
-Chcesz jechać? -spytałam się jej.
-W sumie... czemu nie? Myślałam o tym już sporo. -wzruszyła ramionami. -Może chociaż tam nam się poszczęści. -uśmiechnęła się do mnie.
-Rachel, pomyśl. -popatrzyłam na nią. -Tutaj masz mnie, swoją najlepszą przyjaciółkę, z którą spędziłaś połowę życia, Niall'a, którego kochasz, wspaniałych przyjaciół... -powiedziałam próbując zniechęcić ją do przeprowadzki.
-Właśnie... Niall. -spuściła głowę w dół.
-Co jest z Niallem? -spytałam nerwowo.
-Pamiętasz Andiego? -wstała z łóżka zmierzając ponownie do okna.
-Oczywiście, że pamiętam. Trudno go zapomnieć... -zrobiłam odrzucającą minę na samą myśl o tym kolesiu.
-Spotkaliśmy się ostatnio. -powiedziała zawstydzona.
-Że co? Oszalałaś? -wstałam ze zdziwienia z miejsca.
-Emily, on wrócił i... się zmienił. -popatrzyła na mnie.
-Tacy ludzie nigdy się nie zmieniają. Nie pamiętasz jak zdradził cię z połową szkoły i publicznie ośmieszył mówiąc, że byłaś dziewicą? -spojrzałam na nią zszokowana.
-Oj tam, to były dziecinne czasy. -parsknęła zamachując ręką.
-To było trzy lata temu... -popatrzyłam na nią spode łba. -Rzucił cię pod koniec pierwszej, wyjechał, znów wrócił, i co? Oczekuję, że przyjmiesz go z otwartymi ramionami? -zaśmiałam się na samą myśl o tym.
-Przez te trzy lata w Ameryce naprawdę się zmienił. -zaczęła go bronić.
-Nie bądź głupia, Rachel... -zezłościłam się na nią. -Myślisz, że w tej Ameryce nie przeleciał każdej cheerleaderki, która chodziła gołą dupą i machała pomponami? -podeszłam do niej.
-Nie wiem, nie było mnie tam. -odpowiedziała chamsko. -Nie chcesz, nie musisz mi wierzyć, ale nie ja teraz jestem w ciąży. -rzekła zakładając ręce.
-To było już przesada... Zastanów się nad sobą dziewczyno. -otworzyłam usta ze zdziwienia po czym bez zastanowienia odwróciłam się zmierzając do wyjścia.
-Em... -powiedziała próbując mnie zatrzymując.
Słysząc te słowa od własnej przyjaciółki zabolało mnie serce. Trzasnęłam drzwiami i zszokowana stałam dłuższą chwilę przy drzwiach. Co jej strzeliło do łba? Nigdy taka nie była. Może to nagłe przybycie flirciarza Andiego z czasów początku liceum. Nie poznawałam jej. Kochała Londyn na zabój i nigdy nie myślała o przeprowadzce, a tym bardziej o opuszczeniu osób, które kocha. Nagle uświadomiłam sobie, że mówiąc o Andym chciała dać mi do zrozumienia, że to koniec związku z Niallem. Nie mogłam jej na to pozwolić. Nasz blondasek był wyjątkowy, uroczy, kochany, a zarazem słodki - przeciwieństwo Andiego, który na każdym kroku ogląda się za innym dziewczynami, w dodatku nie ukrywając tego. Miliony myśli zasuwały mi się na głowę. Miałam kolejne zmartwienie na głowię, dzień na prawdę zapowiadał się miło. Weszłam do pokoju po torbę po czym zeszłam na dół.
-Co tak długo? -popatrzył na zegarek Hazza.
-Coś mi się przedłużyło. Możemy iść. -powiedziałam przygnębiona zmierzając do drzwi.
-Dobra, dobra. To jedziemy. -wziął kluczyki z blatu dołączając do mnie.
Podczas drogi Hazza zauważył, że coś jest nie tak. Doskonale wiedział gdy coś mnie gryzło. Bez namysłu opowiedziałam mu o dzisiejszej rozmowie z Rachel. Tak jak ja nie mógł opanować zdziwienia. Moja przyjaciółka taka nigdy tak się nie zachowywała, w czym jeszcze bardziej uświadomił mnie Harry popierając mnie. Nie chcieliśmy mieszać się w nasze sprawy, ale sumienie podpowiadało mi, że muszę. Cała ta przeprowadzka i Andy nie wróżyły nic dobrego. Tę sprawę postanowiliśmy odstawić na później. Pierw czekała nas rozmowa z moim tatą i uświadomienie go o dziecku, które jest w drodze. Miałam nadzieję, że ucieszy go nowina o wnuczku bądź wnuczce.
-Nie tylko ja mam rodziców, którzy zostaną dziadkami. -zwróciłam się patrząc na Harrego.
-To kiedy zapraszamy moją mamę do nas? -westchnął Harry prowadząc samochód.
-Im szybciej tym lepiej. -uśmiechnęłam się delikatnie.
-No to dzisiaj wieczorem do niej zadzwonimy. -złapał mnie za kolano.
Gdy byliśmy coraz bliżej mojego domu serce zaczęło walić mi jak oszalałe. Wizyta była niezapowiedziana. Nie mieliśmy, więc pewności czy będą w domu, ale w końcu jest sobota, po południe...
-Gotowa? -złapał mnie za rękę otwierając drzwi od samochodu.
-Teraz albo nigdy. -wymusiłam uśmiech na swojej twarzy. -Musimy być dobrych myśli. -dodałam.
Zapukałam do drzwi. Otworzyła mi je Lauren, która na nasz widok rzuciła mi się na ramiona.
-Nie dzwoniliście, nie pisaliście, nawet nie odwiedziliście nas po pobycie na Bali. -pokiwała głową Lauren przytulając naszą dwójkę.
-Przepraszamy, ale po powrocie zebrało się trochę spraw do załatwienia. -usprawiedliwiłam nas. -Tata jest? -spytałam rozglądając się po domu.
-Jakieś dziesięć minut temu pojechał odwieść Katie do koleżanki. Zaraz powinien być. -uśmiechała się do nas. -Siadajcie. -wskazała na kanapę. -Chcecie coś do picia? -zaproponowała wymieniając różne napoje.
-Ja poproszę kawę. -odpowiedział z uśmiechem Hazza.
-Już się robi. Poczekajcie chwilkę. -pobiegła do kuchni Lauren.
Poczekaliśmy dosłownie trzy minuty, gdy Lauren ponownie dołączyła do nas.
-No to opowiadajcie co u was! -weszła do salonu z dwoma filiżankami kawy.
-Nudno. -zaśmiałam się. -Wyjazd był naprawdę niesamowity. Nigdy nie widziałam takiego pięknego miejsca jak Bali, naprawdę. -zachwycałam się nie przestając wychwalając Indonezji.
-Hm, to może namówię twojego tatulka na podroż poślubną. -zaśmiała się popijając kawę.
-A u was jak tam? Jak przygotowania? -wypytałam moją przyszła macochę.
-Przez tydzień twojej nieobecności rozdawałam z tatą zaproszenia gościom. Jeszcze dzisiaj pod wieczór jedziemy do mojej ciotki i do waszych dziadków. -wstała nagle z miejsca. -Właśnie, właśnie. -szperała w szafce. -Proszę bardzo. -wręczyła nam śliczną kopertę na której widniał napis Harry Styles & Emily Croft.
-Czyżby to o czym myślę? -otworzyłam wspólnie z Harrym czytając zawartość koperty.
-Owszem. -puściła mi oko siadając obok nas.
-Dziękujemy. -przytuliłam się do niej.
-Na pewno będziemy. -podziękował Hazza przytulając Lauren.
-Ty się szykuj na dwa tygodnie męczarni ze mną. -zachichotała Lauren. -Mamy przed sobą jeszcze przymiarki sukienek, załatwienie kwiatów, zespołu oraz wystroju. Całe szczęście catering, kelnerów, miejsce i księdza mamy za sobą. -pocieszyła mnie.
-Och, to świetnie. -odetchnęłam z ulgą.
-Zapowiada się piękny ślub. -dodał Hazza.
-Taki będzie. -powiedziała dumnie Lauren.
Nagle do domu wrócił mój tata. Na nasz widok tak jak Lauren nie mógł opanować radości. Wyściskał nas jak nigdy. Nalał sobie wody po czym dołączył do nas.
-No to co tam u was dzieciaki słychać? -objął Lauren ramieniem uśmiechając się do nas.
-No... ciekawie. -uśmiechnęłam się do niego.
-Jacy wy opaleni. -przyglądał się nam. -Jak było na Bali? -zapytał czekając na monolog.
-Cudownie. Na prawdę warto odwiedzić Indonezję. Jest wyjątkowa. -oznajmił Hazza łapiąc mnie za rękę.
-Oho, a się rozgadałeś. -zaśmiał się mój tata.
-Dobra. -wzięłam głęboki wdech. -Przyjechaliśmy tutaj z wami o czymś pogadać. -popatrzyłam się na Harrego.
-Mamy się bać? -popatrzyła na mnie Lauren śmiejąc się.
-Nie wiem. -wzruszyłam ramionami.
-No mów już, nie trzymaj nas w niepewności. -pospieszał mnie tata przyglądając się mi.
-Tato, tylko błagam... Zanim coś powiesz wysłuchaj mnie do końca. -poprosiłam go składając ręce.
-Obiecuję! -położył rękę na sercu.
-Liczę też na wasze zrozumienie i wsparcie. -dodałam nerwowo.
-Dobra, dobra. Mów już. -odrzekła nerwowo Lauren.
To już... Nadszedł czas by oznajmić im o mojej ciąży. Wzięłam kilka głębokich wdechów przed tym...
-Sprawy trochę się pokomplikowały... -spuściłam głowę w dół.
-Mam to zrobić za ciebie? -spytał się Hazza podnosząc mój podbródek.
-Nie, nie dam radę. -uśmiechnęłam się do Harrego. -Jestem w ciąży. -popatrzyłam na Lauren i tatę.
Tak jak myślałam - milczeli. Z pewnością ta wiadomość zszokowała ich na tyle by przez kilka sekund nie mogli wydusić z siebie ani słowa.
-Halo? Żyjecie? -pomachałam im przed oczami rękoma.
-W ciąży!? -popatrzyła na mój brzuch Lauren.
-Wiedziałem, że tak będzie... -wstał łapiąc się za głowę tata.
-Jakoś tak wyszło, nie planowaliśmy tego. -zaczęłam znów usprawiedliwiać naszą dwójkę.
-Jakoś tak wyszło? Tylko tyle powiesz? -krążył nerwowo po pokoju mój tata.
-David, uspokój się. -wstała do niego Lauren uspokajając go.
-Nie Lauren, moja osiemnastoletnia córka jest w ciąży! To jest poważne! -oddychał z trudnością.
-Tato... -podeszłam do niego przytulając. -Błagam cię. -rozpłakałam się.
-Em, kochanie. -przytulił mnie głaskając po głowię.
-Nie znienawidź mnie ani Harrego przez to, proszę cię. -wytarłam łzy z moich policzków.
-Nie mam zamiaru. -oznajmił nie wypuszczając z ramion.
-Nawaliliśmy, wiemy o tym doskonale. Niestety przeszłości nie umiem cofnąć, a bardzo bym chciała... Całe życie przed naszą dwójką jest, a tu nagle za dziewięć miesięcy dołączy do nas dziecko. Przepraszam, że cię zawiodłam. -zaczęłam płakać jak małe dziecko.
-Emily. -objął moją twarz rękoma. -Nie gadaj głupot. Ani ty, ani Harry nie zawiedliście mnie. Chciałem dla ciebie jak najlepiej, ale nie mam zamiaru przez ciąże zrywać z tobą kontaktów. Jesteś moją córką i kocham cię. -pocałował mnie w czoło.
-Bałam się tobie o tym powiedzieć. -wtuliłam się w mojego ojca ponownie.
-Cóż, nic na to nie poradzimy. Owszem - jest to dla mnie szok, ale z jednej strony cieszy mnie myśl zostania dziadkiem. -wytarł mi łzy, które spływały mi po policzku.
-Przepraszam. -powtarzałam ciągle.
-Przestań przepraszać głuptasku. Przynajmniej idąc z wózkiem będę młodo wyglądał. -powiedział by mnie rozbawić. -Możecie liczyć na moje wsparcie. -zwrócił się do Harrego i do mnie.
-Dziękujemy za to. -podszedł do niego Harry i przytulił się.
Po stresującej rozmowie wszyscy ponownie zasiedliśmy w salonie ekscytując się zbliżającym ślubem i... moja ciążą. Myślałam, że będzie gorzej. Mój tata jednak był najlepszy ojcem ze wszystkich. Na moment zabrał Harrego na rozmowę. Lauren przez ten czas mi pogratulowała i zaczęła o wszystko wypytywać. Opowiedziałam jej o zamieszaniu z testami oraz reakcją Harrego na ciąże. Przytuliła mnie po czym oznajmiła, że zawsze mogę liczyć na jej pomoc. Miałam wspaniałą rodzinę i przyjaciół. Lepiej nie mogłam trafić. Po trzygodzinnej obecności u mnie w domu stwierdziliśmy, że czas na powrót.
-Dbaj o siebie teraz kochanie. -doradził mi tata na wyjściu.
-Oczywiście, że będę. -przytuliłam go najmocniej jak się da.
-Ja o to zadbam. -pożegnał się moim tatą Harry.
-No ja mam nadzieję. -poklepał go po ramieniu.
-W razie jakiej kolwiek pomocy, pytania pamiętaj, że masz dzwonić do mnie. -uśmiechnęła do mnie Lauren całując na pożegnanie.
-Oczywiście, że będę. -pocałowałam mojego przyszłą macochę na pożegnanie.
-Teraz macie odwiedzać nas częściej. -pomachał mi tata.
-Na pewno będziemy, obiecuję. -odmachnęłam.
-A właśnie! -krzyknęła z daleka Lauren. -Na dniach do was przyjedziemy rozdać reszcie zaproszenia. -krzyknęła do nas z werandy.
-Dobra, dobra. To do zobaczenia! -pomachałam wsiadając do samochodu.
Gdy zasiadłam wygodnie w samochodzie uśmiechnęłam się sama do siebie. Mój tata był już zaliczony. Teraz czekała nas już tylko mama Harrego. Pocieszał mnie fakt iż ona to lepiej przyjmie niż mój tata.
-I co? Jakoś przeżyliśmy. -wyszczerzył się do mnie Hazza odpalając samochód.
-Nie zostałeś rozszarpany przez mojego taty na tej tajemniczej rozmowie? -zaśmiałam się do mojego chłopaka.
-Skądże. Jak zawsze miło sobie pogadaliśmy. -puścił mi oko Hazza kręcąc kierownicą.
Przez całą drogę powrotną do rezydencji One Direction próbowałam wypytać Harrego o czym rozmawiał z moim tatą. Jak zawsze wykręcał się gadką "Mamy swoje tajemnice"... Na marne poszły moje prośby i ładne oczka. Nawet to nie zadziałało. A dziwne, bo zawsze przełamuje się, ale nie tym razem. Podjeżdżając na podjazd przypomniałam sobie o dzisiejszej kłótni z Rachel. Nie miałam ochoty jej aktualnie widzieć, ale nie miałam innego wyboru. Żyłyśmy pod jednym dachem, jakoś musiałam znieść jej obecność. Na wejściu od razu zaatakował mnie Lou.
-Em, Em, Em! -ciągnął mnie za rękę w stronę salonu. -Muszę coś ci pokazać! -mówił skacząc z radości.
-Daj mi wejść do domu. -zaśmiałam się.
-No choooodź! -podskakiwał z radości.
-Co mu jest? -spytałam się Carol, która siedziała przed telewizorem.
-Ja bym na niego uważała. -zachichotała przełączając programy.
-Ja to słyszę. -popatrzył na swoją dziewczynę przymrużając oczy.
-No co chcesz mi powiedzieć? -usiadłam po turecku na kanapie.
-Na pewno ci się spodoba! -pobiegł prędko do kuchni wracając chwilę potem z torbą w ręku.
-Co tam masz? -zapytałam przyglądając się tajemniczej torbie.
-Tadaaaaaaam! -wyciągnął machinalnie bluzkę z napisem "THE BEST UNCLE EVER!"
-Mówiłam. -zaśmiała się Carol. -Dzisiaj na zakupach nie mógł opanować zachwytu. -pokiwała głową uśmiechając się do niego.
-O matko, Lou... -zasłoniłam usta rękoma. -Jest cudowna! -podeszłam do niego oglądając bluzkę.
-To nie wszystko. -wyszczerzył się. -Niall! Liam, Zayn, chodźcie. -krzyknął do przyjaciół, którzy byli aktualnie w kuchniach.
-A po co ci oni? -zapytałam badawczo.
-Zaraz się przekonasz. -powiedział wołając kolegów.
Niall przyszedł z gitarą. Wszyscy zasiedli na jednej kanapie. Nagle blondasek zaczął grać, a chłopcy zaczęli śpiewać kołysankę "Twinkle Twinkle Little Star" w ich własnej wersji. Zaczął Liam, potem wszedł Zayn, za nim zaraz Lou, a na końcu Niall. Muszę powiedzieć, że wyszło idealnie. Zero fałszu, ani jednej pomyłki. Ze wzruszenia aż łezka spłynęła mi po policzku. Nie chciałam płakać. Dzisiaj i tak uroniłam za dużo łez. Po skończonej kołysance podbiegłam do ich czwórki i wyściskałam najmocniej jak się da.
-Mały Styles będzie miał kołysanki na żywo. -uśmiechnął się do mnie Zayn.
-Będzie miał czterech najlepszych wujków na świecie. -przytulił mnie Liam.
-Codziennie będziemy mu śpiewać. -odrzekł Niall odkładając gitarę.
-To był mój pomysł. -powiedział dumnie Lou wskazując na siebie.
-Liczysz na brawa? -zaśmiała się Carol przyglądając się wszystkiemu.
-Owszem. -podbiegł do swojej dziewczyny całując ją w policzek.
-Nie, no przyznaję. Nie mogę uwierzyć, że stać cię na coś takiego. -odwzajemniła pocałunek Carol.
-Potwierdzam. -podniosłam rękę. -Cudownie wam to wyszło. -oznajmiłam nie przestając się uśmiechać.
-Czyli się podoba? -spytał Lou oczekując na moją odpowiedź.
-Oczywiście. -rzuciłam się mojemu przyjacielowi w ramiona.
-Wiedziałem! -odwzajemnił uścisk. -Jesteśmy najlepsi! -podleciał do swoich przyjaciół przybijając z nimi piątki.
-W waszym wykonaniu wyglądało to komicznie. -zaśmiał się Hazza wyłaniając się zza drzwi kuchni.
-Ty już się na odzywaj tatulku. -wystawił do niego język Lou.
Po spędzeniu miło wieczoru powędrowaliśmy na górę z Harrym by wykonać telefon do mamy Harrego. Denerwowaliśmy się - tak jak przed rozmową z moim tatą, ale wiedzieliśmy, że musimy zadzwonić do Anne. Harry nerwowo trzymał słuchawkę powtarzając "Nie odbieraj, nie odbieraj, nie odbieraj". Gdy nagle krzyknął  "Halo?". Wziął na głośno mówiący po czym kontynuował rozmowę ze swoją rodzicielką. Anne wypytywała co u nas słychać. Stęskniła się za nami. Na zaproszenie do nas, aż krzyknęła z radości. Miała przyjechać za dwa dni, więc mieliśmy 48 godzin na przemyślenie jak jej to powiedzieć. Po skończonej rozmowie wzięłam piżamę po czym poszłam wykąpać się do łazienki. Na korytarzu zaczepiłam Carol.
-Jest Rachel? -spytałam Carol wchodzącą po schodach na górę.
-Wiesz co? Chyba nie. -zastanowiła się chwilę. -Z tego co wiem to musiała jechać do mamy dzisiaj. -uśmiechnęła się do mnie.
-Ach, no tak. Mówiła coś dzisiaj. -skłamałam związując włosy.
-No i ma wrócić za dwa dni chyba, ale nie jestem pewna. -podrapała się po głowie Carol.
-No dobra, dzięki. -oznajmiłam zmierzając do łazienki.
A więc chce od nas odpocząć. Miło. Chociaż mogła powiedzieć, że potrzebuję odpoczynku, a nie zostawia mnie bez słowa. Zmartwiło mnie to. Miałam cichą nadzieję, że to chwilowy kryzys u mojej przyjaciółki, bo nie chciałam tracić jednej z najważniejszych osób w moim życiu...



*************
udało napisać mi się ten rozdział w dwie godziny i strasznie mi się podoba :) przepraszam was, że musieliście tak długo czekać, ale miałam ciężki tydzień za sobą, który już minął całe szczęście i obiecuję wam to wynagrodzić przez najbliższe dni.
wyobraźcie sobie chłopców śpiewających tą piosenkę - http://www.youtube.com/watch?v=yCjJyiqpAuU&feature=fvwrel , komedia normalnie, hahahaha <3
z tego co widzę macie mieszane uczucia co do ciąży Emily. zrobiłam ankietę aby pomogła mi co mam dalej z tym faktem robić, ale lipa, bo głosy są można powiedzieć, po równo. proszę was o jedno - zaufajcie mi, wszystko będzie dobrze w tej kwestii.
co do pytań od wielu osób - NA RAZIE NIE KOŃCZĘ OPOWIADANIA! owszem, mam takie plany, bo w końcu każda historia ma swój początek i koniec, więc proszę nie błagajcie mnie abym kontynuowała to opowiadanie, bo chciała bym zacząć nowe, z nową historią i bohaterami.
JEST WAS SETKA! OJEEJ, OJEJ! NIE MOGĘ PRZESTAĆ SIĘ UŚMIECHAĆ!
60 pozytywnych reakcji do 28 rozdziału, dziękuje, dziękuje, dziękuje!
jak zawsze dziękuje wam, jesteście najlepszymi czytelnikami jakimi mogę mieć, kocham was!
następny rozdział jutro z rana bądź dopiero w niedziele!
jakieś pytania? 40922686 - gadu, piszcie <3
xoxo, one thing.
************




31 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Ej doda ona dzisiaj ten rozdział czy nie ??

      Usuń
  2. świetny rozdział : ) w końcu jak każdy xD
    ugh... znów coś się chrzani -.- teraz Rachel -.- biedny Niall, mam nadzieję, że nie będzie cierpiał : ( uhuhu. jestem ciekawa jak Anne zareaguje xD
    czekam na następne rozdziały ; *

    harryloveex3 <3

    OdpowiedzUsuń
  3. ja nie chce końca...<33
    błam zrób ,aby to trwało jak najdłużej.!<33
    kocham je czytać.!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. skoro uwielbasz czytać to opowiadanie, to i następne będzie tak samo genialne jak to . :D ^.^

      Usuń
  4. Świetny <3
    Myślałam , że jej ojciec ich tam zabije , ale na szczęście nie :P
    Pozdrawiam i czekam na nn !

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham Cię Dziewczyno!
    Jesteś niesamowita!
    Uwielbiam Twojego bloga!
    I czekam na ciąg dalszy tej historii!
    Mam nadzieje, że pojawi się już w krótce!
    ||<333333333333333333333||

    OdpowiedzUsuń
  6. jeej, już się nie mogę doczekać następnego rozdziału i reakcji Anne :oo
    uwielbiam ten rozdział - NIESAMOWITY ♥
    (((((:

    OdpowiedzUsuń
  7. Jest godzina 07:35 jak skończyłam czytać bloga, zarwałam noc, ale było warto. Trochę jest mi przykro, że Em będzie w ciąży, bo mam dosyć już tego (za dużo czytania blogów). Zobaczymy jak będzie w dalszych rozdziałach :) K.

    OdpowiedzUsuń
  8. żal mi Niall'a. :C przecież biedaczek się załamie. ale cieszy mnie fakt że tata Em przyjął to dość spokojnie . zajebiaszczo jak zawsze moja droga Olu < 3333

    OdpowiedzUsuń
  9. JEEJ!!!! Ten blog jest genialny. rodział jest najlepszy, perfekcyjny, odjazdowy. :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Jejku ♥ jak zawsze boskie! Czekam na następny :D : *

    OdpowiedzUsuń
  11. kurde no kocham ten rodzaił tylko niech ona nie zostawia blondaska bo ie załamnie:C
    sweitnie piszesz mam nadzije ze takich sweitnych rodzailwo bedzier tu jeszcze tysiac albo i wiecej
    czekam na koljney ;*

    OdpowiedzUsuń
  12. Piszesz zajebiście....zakochałam się w twoim pisaniu!Ile jeszcze planujesz napisać rozdziałów?A rozdziały są z każdym kolejnym coraz lepsze!<3

    OdpowiedzUsuń
  13. czemu usunełąś 30 rozdział.??;( ;( :(

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetne, świetne świetne . <3
    Pisz następny jak najszybciej, i co?! Był 30 rozdział ? Wrr .

    OdpowiedzUsuń
  15. Super , super , supeer ! Kocham to opowiadanie ♥ To był najbardziej wyczekiwany rozdział :D Pisz szybciutko następny ! ;*

    OdpowiedzUsuń
  16. suppsuper rozdział nie moge doczekac sie kolejnego <3 <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  17. kiedy bedzie rodział.??<333

    OdpowiedzUsuń
  18. 'tatulku' hhahah. xd nie mogę z tego tekstu. harry w roli ojca? ohh, jakie słodkiee! <33 zajebistyy ! chcę nowyy ! <33333333333

    OdpowiedzUsuń
  19. Świetny rozdział! Ale ta sprawa z Rachel trochę mnie zmartwiła, strasznie oślepiona jest tym gościem z USA...
    Czekam na kolejny i reakcję Anne ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. rozdział naprawdę świetny, czekam z niecierpliwością na kolejny tylko proszę dodaj go jak najszybciej :D

    OdpowiedzUsuń
  21. Super rozdział. Nie mogę się doczekać co będzie dalej! Zapraszam do mnie:
    http://onedirection-story1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  22. Kiedy dodasz nowy rozdział?:D

    OdpowiedzUsuń
  23. czytam bloga od samego początku , to co piszesz jest super . na początku pomysł z ciążą Emily wydawał mi sie straszny ale gdy wprowadziłaś to w bloga jest idealnie :) pisz tak dalej czekam na następny post ♥

    OdpowiedzUsuń
  24. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  25. Bardzo fajne, ale niech Rachel nie zostawia Niall'a, bo przecież ten blondyn będzie miał niezłą załamkę... ;c ale liczę na to że następne rozdziały będą tak samo fajne jak ten! czekam na następny! :) :D

    OdpowiedzUsuń