poniedziałek, 27 lutego 2012

ROZDZIAŁ 30

Codzienne przeglądanie się w lustrze - od tego zaczynałam teraz każdy dzień. Od wczoraj nic się nie zmieniło. Było tak jak jest. Założyłam, więc z powrotem piżamę i zeszłam na dół zakładając bluzę Harrego, którą ukradłam mu z szafy. Związując włosy w kucyka zeszłam po schodach. Moją uwagę przykuła pewna rzecz, a mianowicie walizki przy drzwiach. Czyżbyśmy kogoś się spodziewali bądź ktoś wyjeżdża? Nie miałam zielonego pojęcia. Nagle wchodząc do kuchni ujrzałam dziewczynę w bujnych lokach. To oznaczało jedno - Danielle!
- Danielle? - stanęłam wryta w drzwiach.
- Emily! - odwróciła się Danielle podbiegając do mnie i przytulając.
- Co ty tu robisz? - przywitałam ją z uśmiechem.
- Odwołano nam występ, więc postanowiłam przylecieć do was na cztery dni. Stęskniłam się za moimi wariatami. - zaśmiała się odgarniając swoje włosy.
- To dobrze, bo już za tobą tęskniłam. - puściłam oko do mojej przyjaciółki. - A na ciebie Liam -zwróciłam się do niego. - Chyba się obrażę. - wystawiłam do niego język.
- Oj przepraszam. - uśmiechnął się do mnie słodko. - Dostałem sms-a od niej o 3 w nocy, że przylatuję. Napisała, że mam być na lotnisku i już. -zaczął się tłumaczyć.
- No dobra, dobra. - pokiwałam głową. - Dzisiaj poproszę ponownie kołysankę. - zaśmiałam się do Liama.
- Jaką kołysankę? -spytała zdezorientowana Danielle.
- To twój chłopak ci się nie chwalił jaką kołysankę skomponowali z zespołem? - uśmiechnęłam się do chłopaka parząc kawę przy okazji.
- No chyba własnie nie. - popatrzyła na niego spode łba.
- Uwierz mi... Jak zostaniecie rodzicami, śpiewanie kołysanek masz już zapewnione. - usiadłam obok mojej przyjaciółki z kubkiem kawy.
-No to czekam dzisiaj na koncert. - zaśmiała się Danielle. - A tak poza tym to Emily gratuluję. -wstała po czym mnie przytuliła. - Liam już mi się pochwalił wspaniałą nowinką. - wstała po czym zmierzyła w stronę swojej torby.
- Dzięki wielkie. - podziękowałam jej.
- Czekaj, czekaj. - szperała w swojej torbie. - O mam! -krzyknęła wyciągając małe pudełeczko.
- Co to takiego? - popatrzyłam na nią badawczo.
- Otwórz to się przekonasz! - podeszła do Liama i objęła go.
- Danielle... -powiedziałam wyciągając niespodziankę z pudełeczka.
- Podoba się? Pierwszy smoczek od cioci Danielle. - powiedziała dumnie.
- Jest uroczy. Dziękuje. - podeszłam do niej przytulając.
- Nigdy nie jest za wcześnie na kupno rzeczy dla dziecka. - zaśmiała się do mnie.
- To ty chyba nie widziałaś co wujek Lou wczoraj sobie kupił. - wybuchnęłam śmiechem.
- Niestety nie miałam tego przywileju. - zrobiła smutną minę Danielle.
- Jak go dzisiaj poprosisz to może zaprezentuję ci się. - doradziłam mojej przyjaciółce oglądając niespodziankę.
- Chyba cię posłucham. -puściła mi oko.  -A teraz wybaczcie. - pocałowała Liam'a w policzek. - Pójdę odświeżyć się po podróży. - sięgnęła po torbę po czym wyszła z kuchni.
Liam dopił kawę i poszedł obejrzeć wiadomości poranne w salonie. Siedziałam samotnie w kuchni zajadając płatki. Popatrzyłam na zegarek. Była 9. Po południu mieli wpaść do nas tata z Lauren by wręczyć reszcie zaproszenia. Mijając Zayn'a i Niall'a na schodach powiedziałam im o wizycie. Ucieszyli się. Wchodząc do pokoju Harry już nie spał. Stał z telefonem przy oknie.
- Kto to był? - zapytałam po odłożeniu komórki na szafkę przez Harrego.
- Moja mama. - spuścił głowę w dół. - Zmiana planów... Będzie dzisiaj około 17. - spoważniał nagle.
- Jak to dzisiaj wieczorem? - podeszłam do niego.
- Stwierdziła, że się za nami stęskniła i przybędzie wcześniej. - uśmiechnął się do mnie łapiąc mnie w talii.
- Cóż... -westchnęłam. - Będzie dobrze. - pocałowałam go delikatnie w usta.
- Na pewno. - odgarnął kosmyk moich włosów.
- A właśnie! - krzyknęłam nagle. - Mamy gościa. - uśmiechnęłam się do niego.
- Kogo takiego? - spytał zdezorientowany Hazza.
- Danielle przyleciała do nas na cztery dni. - oznajmiłam radośnie.
- O to świetnie! -powiedział po czym złapał mnie za rękę i wspólnie zeszliśmy na dół.
Schodząc na dół cała nasza paczka siedziała przed telewizorem. Oczywiście wkroczyliśmy do salonu podczas kłótni o pilot. Walka rozstrzygała się pomiędzy Niall'em, a Louisem. Wyszło na to, że zostaliśmy zmuszeni do oglądania 101 dalmatyńczyków. Po zakończonym seansie wszyscy poszliśmy przebrać się w wygodne dresy i wziąć się za przygotowania na dzisiejszą wizytę moich rodziców oraz Anne. Wypadło na to, że chłopcy gotują, a dziewczyny sprzątają. Ze względu na mój stan wszyscy mnie w czymś wyręczali. Jak nie w noszeniu wiader, to w podnoszeniu czegoś. Żyć nie umierać. Krzątałam się w kuchni pomagając Liam'owi i Harremu w gotowaniu. Co jak co, ale ich dwójka nie ma talentu do gotowania. Wspólnie w trójkę udało zrobić się nam pieczeń z sosem, a do tego zapiekane ziemniaki. Podczas gdy obiad piekł się w piekarniku wszyscy zmierzyli do swoich pokoi, by przebrać się w schludniejsze stroje. Dochodziła 16. Za godzinę miała pojawić się Anne, a o 18 mój tata z Lauren. To będzie pierwsze spotkanie naszych rodziców, w końcu osobiście się poznają. Przerażała mnie ta myśl. Miałam na szczęście Harrego, który dodawał mi wsparcia w tej chwili. Zeszłam na dół by sprawdzić czy jedzenie nie jest gotowe, gdy nagle rozdzwonił się dzwonek do drzwi.  Bez namysłu pobiegłam by otworzyć. Ujrzałam w nich obładowaną Anne.
- O, Emily! Jak ja cię dawno nie widziałam. - rzekła Anne, która siłowała się z torbami.
- No witam. - uśmiechnęłam się do niej. - Daj, pomogę ci. - zaoferowałam się.
- O, dziękuje. - powiedziała podając mi dwie torby.
Po wejściu do środka rzuciłyśmy wszystko na podłogę po czym mama Harrego wyściskała mnie. Gdy reszta usłyszała głos Anne, zbiegła się do nas. Każdy uwielbiał Anne za jej ciepłą i troskę. Była matką dla nich wszystkich.
- A gdzie mój ukochany syn? - spytała się Anne po przywitaniu się z każdym.
- Jestem, jestem! - krzyczał zbiegając ze schodów.
- Harry! - podbiegła do syna Anne. - Nic się nie zmieniłeś. - zaśmiała się przytulając syna.
- Nic dziwnego mamo. - odwzajemnił uścisk.
Podczas gdy wszyscy poszli do salonu ja zmierzyłam do kuchni zobaczyć co z naszą kolacją. Wyjęłam tace z pieczenią i spróbowałam kawałeczek. Stwierdzając, że jest gotowa wyjęłam ją z piekarnika po czym pokroiłam w równe kawałeczki. Nagle przyuważyłam Niall'a, który krzątał się po kuchni. Od razu zauważyłam, że coś go gryzie.
- Mów o co chodzi. - walnęłam prosto z mostu wyjmując zapiekane ziemniaki.
- Wiesz co się dzieje z Rachel? - podszedł do mnie i popatrzył na mnie swoimi przygnębionymi oczami.
- Nial... - spoważniałam nagle. - Rachel ma problemy. - popatrzyłam na niego niepewnie.
- Jak to problemy? - spytał zdenerwowany. - Dlaczego nic o tym nie wiem? - posmutniał nagle.
- Obiecałam jej, że nie pisnę nikomu ani słówka. - zaczęłam układać pieczeń na talerz. - Błagam cię... - złożyłam ręce błagalnie. - Nie mów jej nic, że ci powiedziała, ok? - spojrzałam na niego.
- Przyrzekam! - położył  rękę na sercu.
- A więc... - wzięłam głęboki wdech. - Jak doskonale wiesz Rachel miała problemy rodzinne... Jej mama nie dogadywała się ostatnimi czasami z jej tatą. Zaczął pić, bić je i wyzywać. Jej matka tego nie potrafiła tego znieść, więc wyprowadziła się do jej dziadków, ale teraz zapragnęła żyć od nowa, na własną kieszeń w Irlandii. - spuściłam głowę w dół.
- Z Rachel? - spytał niepewnie czekając na negatywną odpowiedź.
- Niestety tak. - spojrzałam na Niall'a, któremu oczu zeszkliły się.
- Nic mi o tym nie mówiła... - schował twarz w ręce.
- Nie chciała cię mieszać w te sprawy. - przytuliłam mojego przyjaciela. - Wiesz jaka ona jest, wiecznie samodzielna. - dodałam.
- Rozumiem ją, ale żeby mi nie powiedzieć? W końcu chyba jej na mnie zależy, więc... - nie dokończył blondasek.
- Więc powinna ci o tym powiedzieć. Zgadzam się. - dokończyłam za niego pocieszając go.
- Ostatnia jakaś inna jest. - westchnął opierając się o blat.
- Zrozum ją. - uśmiechnęłam się do niego delikatnie.
Nie wiedziałam czy mówić mu o Andym, nie chciałam go jeszcze bardziej zranić. Rachel źle robiła, a ja nie miałam zamiaru naprawiać jej błędów, więc postanowiłam, że tą sprawę zostawię dla niej.
- Gadałaś z nią ostatnio? - zapytał się podjadając jednego ziemniaka.
- No więc... - zawahałam się. - Pokłóciłyśmy się ostatnio. - powiedziałam rozglądając się po kuchni.
- A wiesz chociaż gdzie jest? - spytał się.
- Z tego co wiem u dziadków, ale ma niedługo wrócić. - rzekłam przekonująco.
- No dobra. Teraz bierz ten talerz i połóż go na stole. - wręczyłam mu tace z pieczenią.
Przystawiłam stół po czym dołączyłam do Anne i moich przyjaciół. Wszyscy śmiali się i bawili w najlepsze. Usiadłam na kolanach Harrego. Ten pocałował mnie w policzek po czym szepnął do ucha.
- Trzeba powiedzieć to w końcu mojej mamie, bo zaraz któryś z tych wariatów palnie coś głupiego i będzie afera, że jej o tym nie powiedzieliśmy. - szepnął w zagłębienie pod moim gardłem.
- Masz rację. - odpowiedziałam mu.
Popatrzyliśmy się na siebie. Gdy zapanowała chwilowa cisza zaczęłam mówić.
- Anne... - popatrzyłam radośnie na rodzicielkę Harrego. - Zaprosiliśmy cię tutaj z jednego powodu. - rozejrzałam się na tłum zgromadzony dookoła.
- Słucham. - założyła nogę na nogę.
- Mamo. - zaczął niepewnie Hazza. - Błagam cię, tylko nie bądź zła. - poprosił błagalnie.
- No coś ty synku, nie będę. - parsknęła zamachując ręką.
- Nie był bym tego taki pewien - dodał nagle Louis, który dostał w ramię za to od Carol.
- No dobra. - popatrzył się na mnie Harry uśmiechając się. - Zostaniesz babcią! - rozłożył ręce.
- Babcią? - uśmiechnęłam się na to słowo Anne od ucha do ucha.
- Tak, babcią. - popatrzyłam się na przyszłą babcię, która najwyraźniej ucieszyła się na tą wiadomość.
- Synku! - wstała z miejsca Anne. - Tak się cieszę. - przytuliła syna rzucając się na niego.
- Nie jesteś zła?! - spytał zdezorientowany Hazza.
- Skądże. - popatrzyła na syna po czym podbiegła do mnie. - Dlaczego mam cię złościć? -przytuliła mnie. - To wspaniała wiadomość, że waszą miłość potwierdził dziecko. - uśmiechnęła się do mnie szczerze.
- Na prawdę nie masz zamiaru na nas krzyczeć? - zapytałam zszokowana.
- Już przestańcie! - zaśmiała się do nas. - Taka straszna aż nie jestem. - przytuliła nagle naszą dwójkę na raz.
Po chwili zmartwień, ucieszyliśmy się z Hazzą na reakcję Anne. Wszyscy ponownie zasiedliśmy na kanapach po czym zaczęliśmy opowiadać o Bali i ciąży. Mama Harrego zaoferowała się w razie potrzeby. Była zdecydowanie najlepszą matką jaką kolwiek widziałam. O 18.10 zapukali do drzwi Lauren z moim tatą.
Od razu na wejściu przypadli sobie do gustu z Anne. W salonie rozdali zaproszenia Liam'owi z Danielle, Carol z Louisowi oraz Niall'owi i Rachel, której z nami nie było. Obiecali również wysłać zaproszenia Anne. Kobieta bardzo ucieszyła się na zaproszenia. Wyściskała Lauren i mojego tatę po czym wspólnie wszyscy zasiedliśmy do stołu by skonsumować przyrządzona przeze mnie kolację. Nie obyło się bez zachwytu. Wszyscy wychwalali moją pieczeń. Sama Anne chciała przepis. Od razu miło na sercu mi się zrobiło. Wieczór przebiegał na prawdę wspaniale. Anne z Lauren znalazły wspólny język. Ekscytowały się dzieckiem, zabawą z maluszkiem i nadchodzącym ślubem. Mama Harrego wypytała moją przyszłą macochę o wszystkie szczegóły. Jedyny Niall siedział cichą, rozgrzebując jedzenie. Było mi go żal. Rachel go raniła, nie wiedząc jak on to przeżywa. Cały wieczór mało się odzywał. Jak ktoś go o coś zapytał bądź zaśmiał do niego wymuszał uśmiech na swojej twarzy. Nikt nie wiedział co przeżywa. Nie wiedziałam jak mu pomóc. Jedyne co mogłam to porozmawiać z Rachel. Niestety nasze kontakty po ostatniej rozmowie nie były za dobre, ale byłam gotowa poświęcić się dla przyjaciela. Po sycącej kolacji z kieliszkami wina usiedliśmy wspólnie w salonie.
- Liam. - zwróciła się do swojego chłopaka Danielle nagle robiąc słodkie oczka.
- Tak kochanie? - popatrzył się na swoją dziewczynę jeden z członków One Direction.
- Obiecałeś mi coś dzisiaj z rana. - zaśmiała się do mnie Danielle.
- No rzeczywiście! - krzyknęłam z objęć Harrego.
- No dobra. - westchnął Liam uśmiechając się do Louisa.
Ten wystartował jak szalony. Pogonił Niall'a po gitarę i ponownie zaśpiewali kołysankę tym razem dla więcej publiczności. Z pewnością zyskali nowych fanów. Anne nie mogła opanować radości. Klaskała i cieszyła się słysząc kołysankę z ust jej chłopców. Po zakończeniu piosenki Danielle ucałowała swojego chłopaka po czym wybuchła śmiechem.
- Muszę przyznać, że wyglądacie komicznie śpiewając tą kołysankę. - płakała ze śmiechu Danielle.
- To samo ja mówiłam. - dołączyłam się do niej.
- Ranisz moje uczucia. -  walnął focha Liam.
- Kochanie, wyglądasz uroczo śpiewając to. - podleciała do niego Danielle i uściskała.
Resztę wieczoru spędziliśmy przy winie i dźwiękach gitary. Niall grając zapominał o otaczającym go świecie. Mógł odciąć się od problemów. Zayn, Harry, Liam i Louis nam śpiewali, podczas gdy reszta nie mogła opanować wzruszenia oraz podziwu. Mieli talent - to było pewne. Ich głosy były czyste, a zaraz męskie. Wsłuchując się w nim nie można było odlecieć w inny świat. Występ zakończyły nasze głośne oklaski. Chłopcy ukłonili się i podziękowali. Dochodziła 23. Liam z Danielle ulotnili się do swojego pokoju, a za nimi zaraz Carol z Lou. Tata wraz z Lauren podziękowali za gościnność, pożegnali się z Anne oraz z nami po czym obiecali odwiedzić nasz jeszcze na dniach. Wraz z Anne posprzątałyśmy stół oraz salon.
- Emily, na prawdę cieszę się z twojej ciąży. - uśmiechnęła się do mnie Anne zbierając brudne talerze.
- Cieszę się w takim razie, myślałam, że moi rodzice, jak i ty zaczniecie się na nas wydzierać. - zaśmiałam się.
- Coś ty. - parsknęła. - Cieszę się właśnie, że to z tobą będzie miał dziecko. Jesteś na prawdę wyjątkowa. Harry cię kocha jak nikogo innego. - oznajmiła mi Anne.
- Przerażała mnie ta myśl dziecka, ale teraz jestem pewna, że z Harrym i waszą pomocą damy radę wychować nowego członka rodzinki Directioner. - zaśmiałam się do niej.
- Oczywiście! - krzyknęła dumnie. - Będzie miał najlepszą rodzinę o jakiej można marzyć.
Teraz była pewna - wszystko będzie dobrze. Ze wsparciem Anne, Lauren oraz taty i reszty damy radę wychować nasze dziecko. Była wdzięczna losowi za takie szczęście...

************
krótko i nudno.. przepraszam! brak weny.
dziękuje za 80 pozytywnych reakcji do poprzedniego rozdziału, jestem normalnie w szoku!
NADAL NIE POMAGACIE MI CO DALEJ Z CIĄŻA EMI :< głosy są po równo...
aaaa, 50 000 wyświetleń prawie, dobijemy dzisiaj, hmm? :D
dzisiaj późnym wieczorem dodam kolejny rozdział, zrekompensuję się za ten :)
przepraszam też, że nie pisałam cały weekend, ale chciałam odpocząć i całe dnie spędzałam poza domem.
jak zawsze dziękuje za komentarze i reakcje, kocham was!
xoxo, one thing.
************



one direction <3

20 komentarzy:

  1. O, jest, świetnie .

    a co do tej ciąży, zaczęłam myśleć że to niezły pomysł, jeśli dłużej sie pomyśli można zrobić z tego wiele dramatów itd. pomyśl tak nad tym dłużej i przenieś to na któryś rozdział, nie wiadomo co byś zrobiła to ludzie i tak będą cię kochać za to opowiadanie . :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a tak ogólnie to przeważa teraz 'nie' w ankiecie . powinnaś pisać tak jak TY sobie to wymyśliłaś, przecież ty piszesz to opowiadanie... prawda ? ludzie tak czy tak będą się cieszyć jeśli będziesz prowadzić tego bloga . :)

      Usuń
    2. jednego dnia więcej jest "tak", a drugiego "nie" i weź tutaj się zdecyduj :D

      Usuń
    3. ehh., no tak, racja xd
      może zrób nową ankietę i niech trwa ona jakieś 5 dni i wtedy bd wszystko jasne . ; )

      Usuń
  2. Świetne!
    Czekam na next'a!

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak jak wyżej myślę, że sama powinnaś zdecydować o tym co piszesz :) Na wielu blogach jest wątek ciąży, ale moim zdaniem Ty opisujesz go tak..wyjątkowo. Jestem zdecydowanie na TAK ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. a ja mysle ze dobrze zrobiłąs ze ona jest w ciazy
    hahah
    nie wime czemu ale tak uwazam
    czekam na koljeny
    nawet jak piszes z ze bez weny to i task swietne sa rodziały
    jak piszesz ze Niall jest taki smuntny to i ja smutam ;C zal mi go ;(
    czekam na koljeny
    :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ej, to dobrze, że Em jest w ciąży już widzę Baby Styles <3

    OdpowiedzUsuń
  6. super podoba mi się czekam na nastepny,ciesze się ze Anne zaakceptowała ciążę Emily,a to bedzie dziewczynka czy chłopiec i jakie imię?

    OdpowiedzUsuń
  7. jej. ale moja teściowa jest wyrozumiała i szczęśliwa : ) świetnie! tylko .... kurczę -.- biedny Niall T_T nie chce żeby był skrzywdzony, to takie maleństwo -.- chociaż nie jest najmłodszy wydaje mi się najbardziej uczuciowym i, że łatwo go skrzywdzić -.- eh.... Jestem ciekawa co zrobisz z ciążą Emily... może bliźniaki albo..... trojaczki xD albo nie! JEDENASTORACZKI ! xD http://pu.i.wp.pl/k,NzQxNzgxODIsNTAzMTgxMTI=,f,jedenastoraczki_Q3_big.jpg
    huheuhehuheheh xD

    czekam na następne rozdziały ; *
    harryloveex3

    OdpowiedzUsuń
  8. kochana dawaj następny XDD ale bardzo dobrze, że Anne nie krzyczała na nich. i nadal szkoda mi Niall'a. :CC biedaczek .

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajny rozdział i fajnie że może już dziś dodasz kolejny. I zapraszam http://i-wanna-be-with-you-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Rachel ma wrócić do Niall'a i to mi gusiem!!ZROZUMIANO!! a tak w ogóle fajny rozdział. Czekam na następne rozdiały. I Rachel ma wrócić do Niall'a, a jak nie to poooożałujesz. I masz genialny talent do pisania. Pozdrawiam Wiktoria:P

    OdpowiedzUsuń
  11. superr rozdział ;D


    co do ciąży Em to podoba mi sie :D

    czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  12. biedny Niallek :((
    Ale piszesz świetnie, dawaj szybko następny!
    + Zapraszam do mnie - http://lovejoylaughter.blogspot.com/ :)
    <3

    OdpowiedzUsuń
  13. ja jakoś nie jestem przekonana co do jej ciąży...ale może jakoś fajnie się potem rozwinie ;) więc czekam z niecierpliwością na dalsze części ! <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Biedny Niall :( Jest już po północy..a nie dodałaś rozdziału,no cóż trudno :(

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie, nie, nie rób mi tego?!?!
    Pod którymś rozdziałem przeczytałam, że z ciążą wiąże się happy end! I ja nie przeżyłabym bez niego, więc jeśli miałabyś zrobić coś strasznego z nadchodzącym nowym członkiem rodziny Directioner, to miej się na baczności!
    A rozdział bardzo mi się podoba ^^

    OdpowiedzUsuń
  16. To jest cudowne .!! Masz wielki talenr ora wyobraźnie . Naprawde twój blog jes boski ;)

    OdpowiedzUsuń