niedziela, 11 marca 2012

ROZDZIAŁ 37

Obudziłam się około 12. Przetarłam oczy, po czym zmierzyłam do łazienki, która znajdowała się kilka kroków od naszego pokoju gościnnego. W domu panowała głucha cisza, co oznaczało, że wszyscy odsypiają wczorajszą imprezę. Po cichu przemknęłam się do łazienki, by wziąć odświeżający prysznic. Owinąwszy się w ręcznik szybkim krokiem pobiegłam w stronę naszego pokoju mijając po drodzę skacowanego Liam'a.
- Ładnie się wczoraj zabawiliście z Danielle. - zaśmiałam się do mojego przyjaciela pijącego wodę.
- Ciiiiszej! - uciszył mnie. - Głowa mi pęka. - złapał się za czoło.
- Wariacie, ja szepczę. - zachichotałam. - Widzę, że tatuś wczoraj zabalował nam. - dodałam.
- W takim razie moja mózgownica odbiera dźwięki pięć razy głośniej niż w rzeczywistości. - powiedział ledwo trzymając się na nogach. - Troszeczkę przesadziłem z alkoholem, to prawda.
- Najwyraźniej. - uśmiechnęłam się do niego. - Nie trzymam cię dłużej, wracaj do łóżka. - poradziłam mu zmierzając do pokoju.
Owinięta ręcznikiem wparadowałam do pokoju gdzie ujrzałam smacznie śpiącego Hazzę. Wygrzebałam z torby dres, oraz bluzę Harrego, po czym zbiegłam na dół do kuchni. Rezydencja rodziców Lauren była przeogromna. Będąc w niej pierwszy raz, łatwo można się zgubić. Całe szczęście z trafieniem do kuchni nie miałam problemów. Przekraczając próg ujrzałam przy ladzie gosposię domu. Jak zwykle uśmiechnięta od ucha do ucha. Pomimo zabawy do rana nie zrezygnowała z obowiązków, przygotowywała śniadanie dla wszystkich. Widząc ją krzątającą się po kuchni, zaoferowałam pomoc, lecz ta odmówiła. Zrobiłam sobie jedynie kawę i usiadłam na ladzie przyglądając się jej zmaganiom z goframi. Przy okazji urządziłyśmy sobie również miłą pogawędkę na temat wczorajszego ślubu. Kobieta bardzo cieszyła się ze szczęścia swojej pracodawczyni. Znała Lauren od małego, więc jej szczęście było dla niej ważne. Z minuty na minuty wszyscy powoli schodzili się do kuchni. Danielle z Liam'em wczorajszego dnia wypili najwięcej, więc co chwila latali po kolejne szklanki wody, Carol z Louisem od rana nie odchodzili od siebie przez cały poranek. Na wzajem siebie karmili, szeptali czułe słówka i patrzyli głęboko w oczy. Świeżo, poślubiona para pojawiła się w samą porę zasiadania do stołu. Brakowało nam jedynie Rachel z Niall'em. Najwyraźniej stęsknili się za sobą i postanowili spędzić trochę czasu sam na sam. Zjedliśmy, więc śniadanie bez ich dwójki. W takiej dużej grupie osób atmosfera przy śniadaniu była na prawdę wesoła. Każdy w radosnych humorach wspominał wczorajsze wesele.
- A wiecie co zrobił wczoraj Lou? - krzyknął nagle Zayn z pełną buzią.
- Cokolwiek chcesz powiedzieć - zamilcz. - popatrzył na przyjaciela spode łba.
- Ale to nic strasznego. - puścił mu oko czarnowłosy. - Wczoraj przy bufecie, na talerzach były jakieś różne przystawki, a nasz Louis na widok marchewek oszalał i zaczął z każdego talerza je wybierać. - zachichotał Zayn.
- Gdzie się podziała twoja partnerka, hm? - wybuchnął śmiechem Lou.
- To nie było śmieszne. - spoważniał nagle czarnowłosy.
- Dobra, dobra. Już spokój. - uspokoiłam ich dwójkę, która gniewnie na siebie patrzyła. - Moim zdaniem i tak wczorajszy taniec Boo Bear'a był najlepszy. - uśmiechnęłam się do Louisa.
- Zgadzam się! - potwierdziła Danielle. - Nie chwaliłeś się nam, że potrafisz tak wywijać na parkiecie. - zaśmiała się popijając wodę.
- Jeszcze wiele o mnie nie wiecie. - powiedział poważnym głosem. - Jestem... - wstał z miejsca. - Tajemniczy Louis. - podniósł ręce do góry.
- Oryginalna nazwa, muszę przyznać. - zaśmiał się Hazza.
- Śmiej się, śmiej. - pogroził mu palcem. - Będziesz czegoś chciał. - zjechał wzorkiem Hazzę Louis.
- Kochanie, przecież wiesz, że żartowałem. - przesłał przyjacielowi buziaka.
Reszta śniadania przebiegła w miłej atmosferze, pomijając wzajemne docinki Zayn'a i Louisa. Po posiłku każdy rozszedł się w swoje strony. Jedni zostali przy stole, inni poszli na taras, a jeszcze inni do salonu. Wraz z Harrym ulotniliśmy się na zewnątrz. Z kubkami kawy zasiedliśmy na ogromnym tarasie z widokiem na jezioro.
- Kto wpadł na genialny pomysł zaręczyn? - zapytałam wtulając się w niego.
- Hm, wspólnie wszyscy. - odrzekł głaszcząc mnie po głowię. - Lou od dawna miał już zamiar się oświadczyć. - dodał.
- I nic mi nie powiedziałeś? - popatrzyłam na niego.
- Wybacz. - pocałował mnie w czoło. - To była nasza tajemnica. - uśmiechnął się.
- No, ale, żeby mi nie powiedzieć? - jęczałam.
- Tak głuptasie. Ty byś zaraz poleciała do Carol i wszystko wypaplała. - głaskał mnie po glowie.
- Wcale nie. - powiedziałam z grymasem na buzi.
- Ja już cię znam. - przytulił mnie do siebie.
Pomimo, że był wrzesień, było ciepło. Promienie słońca delikatnie na nas padały, a wiatr sprawiał, że drzewa się kołysały. W ogrodzie panowało zamieszanie. Ekipa sprzątająca, sprzątała namiot i ogród po wczorajszej imprezie. Potrzeba mi była chwila sam na sam z Harrym. Przez te tygodnie ciężko było nam o wspólny czas. Masa przygotowań, spotkań uniemożliwiały nam spędzenie czasu we dwójkę. Teraz miało to się zmienić. Najbliższe miesiące postanowiłam poświęcić moim przyjaciołom oraz Hazzie. Dobrą godzinę spędziliśmy na rozmowie. Nadrobiliśmy ostatnie tygodnie. Nagle na taras wpadła zdezorientowana Carol. W prawej ręce trzymała swojego Iphone'a. Podbiegła do mnie pokazując wiadomość jaką dostała kilka minut temu. Okazało się, że detektyw, którego wynajęła znalazł jej babcie. Była szczęśliwa, ale zarazem podenerwowana. Kobieta miała dzisiaj wieczorem przybyć do posiadłości One Direction. Bała się tego spotkania. Wyżaliła się mi i Harremu, że nie będzie wiedziała jak się wobec niej zachować. Pocieszyliśmy ją faktm iż cały czas będziemy ją wspierać dzisiejszego wieczoru. Podziękowała nam, ściskając nas. Zmierzyliśmy z powrotem do wilii rodziców Lauren. Wszyscy, wliczając przytuloną Rachel i Niall'a siedzieli przed ogromnym telewizorem, oglądając jakiś serial. Jedyny Lou z Liamem wkręcili się w akcje. Bacznie obserwowali miłosną scenę dwóch kochanków. Oddani fani brazylijskich seriali wymieniali zdania na temat danej sceny. Co chwila uciszali zebrany tłum, który obgadywał wczorajszy gości. Lauren wraz z matką i Anne nabijały się z niektórych strojów w jakie były odziane kobiety. Natomiast męski skład wspominał wczorajsze akcje, jakie odstawiali Zayn, Lou, Harry, Liam i Niall. Na każdym kroku rozbawiali towarzystwo na parkiecie wspólnie tańcząc lub popisując się swoimi wokalnymi umiejętnościami.
  Dochodziła 15. Carol przypomniała wszystkich o dzisiejszej wizycie jej odnalezionej babci i zaproponowała żebyśmy się już powoli zbierali. Wszyscy udali się do swoich pokoi, by przygotować się do wyjścia. Po trzydziestu minutach zwarci i gotowi zebraliśmy się przed wyjściowymi drzwiami. Nasza paczka została wyściskana i wycałowana przez matkę Lauren, która zakochała się w całym zespole. Same pożegnanie zajęło nam dziesięć minut. Nie umieliśmy się pożegnać. Tata przypomniał mi, że jutro przywiezie do nas Katie, która pomieszka z nami tydzień ze względu na podróż poślubną w jaką mieli udać się do Paryża nowożeńcy. Rozeszliśmy się do swoich samochód i ruszyliśmy. Po drodze zatrzymaliśmy się, by zrobić jakieś zakupy, by móc ugotować coś wybornego na kolację. Z pomocą Anne wszystko poszło szybko i gładko. Obiecała, że pomoże mi i Carol dzisiaj. Po przybyciu do domu w trójkę udałyśmy się od razu do kuchni. Podzieliłyśmy obowiązku, po czym wzięłyśmy się za przygotowywania.
- Coś mi tu ładnie pachnie. - wszedł uśmiechnięty Niall do kuchni.
- O nie, nie, nie. - podeszłam do niego wypychając go. - Nawet o tym nie myśl. - pchałam go z powrotem w stronę salonu.
- Eeeej, no. - zaczął jęczeć. - Chciałem tylko zobaczyć do tam pichcicie. - dodał.
- Ja już nam to twoje "tylko zobaczyć". - puściłam do niego oko.
- Proooszę. - zrobił maślane oczka do mnie.
- To na mnie nie działa. - zaśmiałam się.
- Taki malutki kawałeczek? - pokazał na palcach. - Proszę. - wyszczerzył się do mnie.
- Nie ufam ci. - zachichotałam. -
- No wiesz co? Mi nie ufasz? - posmutniał nagle.
- Nie ufam ci, jeśli chodzi o temat jedzenia. - poprawiłam się.
- No to zaufaj mi. - popatrzył na mnie swoimi oczętami. - Wiesz, że mam w sobie ducha jedzenia. - odrzekł dumnie.
- Doskonale o tym wiem. - powiedziałam, przepuszczając go w stronę kuchni.
Jak szalony podbiegł do blatu, gdzie leżały różne przystawki oraz przekąski. Zaczął po kolei wszystkiego kosztować.
- A gdzie główne danie? - odrzekł rozczarowany.
- Szykuję się. - dopowiedziała matka Harrego.
- A co to będzie? - zmierzył w stronę piekarnika.
- Coś dobrego. - zatrzymałam go w połowię drogi. - Powiedziałeś, że tylko spróbujesz, a więc sio. - popchnęłam go w stronę salonu.
Z pomocą Anne, która była mistrzynią w kuchni przygotowałyśmy wszystko w dwie godziny. Babcia Carol miała przybyć o 19, więc mieliśmy jeszcze trochę czasu na przygotowanie. Pogoniłam wszystkich do swoich pokoi. Szybko wyprostowałam włosy, po czym przebrałam się w bardziej wyjściowe. Na dole Carol siedziała nerwowo ściskając w ręce telefon. Podeszłam do przyjaciółki, by pocieszyć ją. Nie przyjmowała do siebie tego, że wszystko będzie dobrze. Przewidywała najgorsze. Kilka minut po dwudziestej wszyscy zeszli się na dół, a dzwonek od drzwi się rozdzwonił. Carol na ten dźwięk aż podskoczyła z miejsca. Ciężko oddychała i nie wiedziała co robić. Poradziłam jej aby poszła otworzyć drzwi. Niepewnym krokiem zmierzyła w stronę ganku. Z pokoju obok słyszałam głos kobiety. Wydawał się ciepły i spokojny. Nagle tuż za Carol do salonu weszła staruszka, z okularami na nosie i krótkimi, siwymi, włosami. Uśmiechała się do nas szeroko. Uważnie przyjrzałam się kobiecie i nie mogłam opanować zdziwienia. Babcią Carol okazała się być miła, starsza kobieta, którą poznałam w dzień wypadku na cmentarzu. Carol widząc moje zdziwienie spytała się czy wszystko ze mną dobrze. Podeszłam do staruszki niepewnym krokiem. Kobieta uważnie mi się przyglądała.
- Pani Elisabeth? - spytałam stając naprzeciwko kobiety.
- Emily? - zapytała niepewnie.
- Eee, chwila, chwila. - przerwała nam zdezorientowana Carol. - To wy się znacie? - spoglądała na naszą dwójkę na zmianę.
- Tak. Poznałyśmy się kiedyś na cmentarzu, w dzień mojego wypadku, gdy byłam w totalnej rozsypce. - odpowiedziałam mojej przyjaciółce.
- Teraz sobie przypominam! - krzyknęła staruszka. - Miło sobie przez kilka godzin rozmawiałyśmy. - uśmiechnęła się do mnie.
Wszyscy zebrani nie wiedzieli co się dzieje, byli zdezorientowani, tak jak Carol, która nie wiedziała co powiedzieć. Wytłumaczyliśmy im wszystko dokładniej przy stole. Po zakończonym opowiadaniu wszyscy zgodnie stwierdziliśmy, że ten świat jest jednak mały. Staruszka zaczęła opowiadać wszystkim o rodzinie Carol. Okazało się, że jej rodzice musieli oddać moją przyjaciółkę ze względów finansowych. Jednakże dochody nie były jedynym problemem. Mama Carol urodziła ją bardzo młodo. Miała jedyne siedemnaście lat. Cała rodzina naciskała ją aby oddała dziecko do adopcji, ponieważ moja przyjaciółka była przeszkodą. Jej mama nie chciała tego robić, niestety naciski rodziny były mocniejsze niż ona sama. Rodzice jej, znali się od małego. Na początku zaczęło się niewinne od przyjaźni, lecz z czasem ich uczucia przerodziły się w coś więcej. Gdy dorośli, a ich dochody finansowe znacznie się polepszyły postanowili poszukać córki, lecz niestety nie udało im się. Jedyne czego się dowiedzieli to jak ma na imię. Żałowali decyzji, jaką podjęli za młodu. Kobieta opowiadając życie swojej córki i zięcia powstrzymywała łzy. Mówiła o nich z troską i miłością. Ich wypadek w rodzinie był wielką tragedią. Carol, w porównaniu do jej babci nie umiała powstrzymać łez. Żałowała, że nigdy ich nie poznała. Staruszka zapewniała ją, że zawsze o niej pamiętali. Przed snem zawsze mówili " Śpij Dobrze Carol", a zdjęcie ze szpitala, tuż po narodzinach zawsze stało na ich półce. Carol ze emocji wtuliła się z Louisa, który próbował pocieszyć swoją narzeczoną głaszcząc ją po głowie i całując. Widząc płaczącą wnuczkę kobieta sięgnęła po swoją torbę, z której wyjęła album ze zdjęciami. Podała go rozpłakanej Carol. W środku znajdowały się zdjęcia jej rodziców. Siedziałam obok mojej przyjaciółki więc widziałam wszystko doskonale. Jej matka była przepiękna. Już wiadomo po kim odziedziczyła gęste, długie włosy i czarujący uśmiech. Natomiast po ojcu miała brązowe, duże oczy i dołeczki w policzkach. Każde zdjęcie oglądała z uwagą. Żadnego z nich nie pominęła. Na końcu znalazła zdjęcia ze szpitalu. Jej matka, na łóżku z Carol na rękach, a tuż obok nich dumny ojciec. Łzy cały czas leciały jej po policzkach. Z pewnością było to dla niej ciężkie przeżycie, ale obiecałam, że będę ją wspierać i tak właśnie robiłam. Po obejrzeniu całego albumu staruszka oznajmiła, by Carol zatrzymała go dla siebie. Bez zastanowienia wstała z miejsca i podeszła by uściskać swoją babcię. Elisabeth nie wytrzymała. Również się rozpłakała. Cieszyła się, że właśnie w swoim ramionach trzyma wnuczkę, którą nie widziała dziewiętnaście lat. Wraz z Danielle uroniłyśmy łzy wzruszenia. Atmosferę rozluźniła Anne przynosząc do jadalni danie a'la z Nando's. Na talerzu  znajdowały się kurczaki, wrapy oraz pity. Na ten widok Niall wstał z miejsca.
- Jestem w niebie. - odrzekł zapatrzony w talerz.
- Zostaw tylko coś dla innych. - popatrzył na niego spode łba Liam.
- Postaram się. - wyszczerzył się dumnie od razu sięgając po jedzenie.
Tak jak myśleliśmy nasz blondasek zjadł kolację za pięć osób nakładając sobie co chwila kolejne porcję. Podczas gdy chłopcy zajęli się konsumowaniem jedzenia, dziewczyny wsłuchiwały się w opowieści babci Carol, która opowiadała inne historię rodziców mojej przyjaciółki. Po tym wszystkim ponownie sięgnęła po swoją torbę wyciągając małe, brązowe pudełeczko.
- Twoja matka chciałaby abym ci to dała. - uśmiechnęła się do Carol wręczając jej pudełeczko.
Moja przyjaciółka popatrzyła się niepewnie na staruszkę, po czym powoli otworzyła podarunek. Wyciągnęła z niego wisiorek w kształcie serca, który należał do jej matki. Miała go na ślubie, jak i podczas porodu. Carol ponownie się rozkleiła. Tym razem nie wytrzymała z emocji i pobiegła w stronę tarasu. Lou wstał z miejsca , chciał lecieć za swoją ukochaną, lecz poradziłam mu, żeby zostawić ją na chwilę samą. Moja przyjaciółka nie lubiła publicznie płakać i okazywać uczuć, zdecydowanie bardziej odpowiadało jej tłumienie ich w sobie. Staruszka zmierzyła za swoją wnuczką, zamykając za sobą drzwi od tarasu. Chciała sam na sam porozmawiać z Carol. Co było moim zdaniem dobrym pomysłem, by wyjaśniły sobie parę kwestii bez świadków...


************
za dwa dni będą dwa miesiące bloga! nie wierzę, że ten czas tak szybko minął. a niedawno obchodziliśmy miesiącznice :)
ostanie dni były dla mnie ciężki... jestem z siebie dumna, że udało napisać mi się ten rozdział, pomimo blokady jaką miałam uważam, że wyszło nie najgorzej.
rozumiem, że nie wszystkim może podobać się mój blog, ale po zaznaczeniu reakcji byłabym wdzięczna gdybyście uzasadniali swoje wybory + anonimowi - podpisujcie się chociaż imieniem.
kurczę, gdy widzę 70 000 odwiedzin i 123 czytelników to płakać mi się chcę, jestem tak cholernie szczęśliwa z tego, że mam tak wspaniałych czytelników, którym moje opowiadanie wywołuje uśmiech na twarzy.
w PONIEDZIAŁEK nowy <3
dziękuje wam za wspólnie spędzony czas i ogólnie wszystko ( dłuższe przemówienie napisze 13 marca <3 )
w razie pytań piszcie na gadu - 40922686.
+ ZAPRASZAM SERDECZNIE NA BLOGA ROKSANY, KTÓRY MA NA RAZIE BOHATERÓW, ALE JESTEM PEWNA, ŻE OPOWIADANIE BĘDZIE WSPANIAŁE : http://gottaloveyou.blogspot.com/  :)
kocham was,
xoxo, one thing.
************


grupowy uścisk, awww <3

25 komentarzy:

  1. kurdeee pogodziili sie aaaaaa
    aleee super
    czekam na koljeny 2 miesciace ;O
    to tak szybko mineło?
    ja nimoge kocham cie i tego bloga;*:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytając ten rozdział można sie wzruszyć...Na prawdę fajny.Weszłam z ciekawości,a tu 37.Taka radość we mnie wstąpiła.
    Brak mi Em i Harrego.Ale wiem,że nie długo to się zmieni,mam przynajmniej taką nadzięje. - koko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiem, przepraszam, ale postanowiłam rozwinąć trochę wątki innych bohaterów, lecz tak jak mówisz - z czasem to się zmieni :)

      Usuń
  3. super... blog daje do myślenia i wzrusza jest on naprwde ciekawy.

    OdpowiedzUsuń
  4. jest genialnie, fajnie by było gdybyś dała więcej czułości między Harrym a Em, dawno nei spędzali ze sobą czasu

    OdpowiedzUsuń
  5. świeeeeeetne ♥ zgadzam się z Marlyn.M mało czułości między Haroldem a Em.
    czeekam na kolejny ♥
    @carrotsattack

    OdpowiedzUsuń
  6. Serio? dopiero dwa miesiące ?! byłam przekonana, że piszesz go już ho ho ho .... xD ale to dobrze, że w tak krótkim czasie napisałaś tak dużo rozdziałów i to w dodatku tak pięknych : )
    Jak koleżanka Marlyn.M byłabym za tym, żebyś dodała coś znów o Harrym. : )
    i btw. czy Eleonor nie jest już z Zaynem ? bo coś w ostatnim rozdziale napisałaś, że ona coś tam robiła z tym kolesiem od Rachel, tak ? i kurczę... tak troszkę za szybko Niall i ona są razem ; )

    pozdrawiam i życzę czasu i WENY! <3

    harryloveex3 ( @strawberryluv1D )

    OdpowiedzUsuń
  7. czytam ten blog od samego początku, strasznie mi się podoba ponieważ ukazuje prawdziwe emocje . Twoje ostatnie rozdziały są super pomimo tego że mówisz że masz blokadę , uwielbiam to co piszesz ! Czekam na kolejny rozdział i trzymam kciuki ze dobra wena zaś wróci , musi wrócić ! ♥ Dominika

    OdpowiedzUsuń
  8. bądźcie cierpliwie, wszystko wyjaśni się w najbliższych rozdziałach <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Dobrze , że się pogodzili ;)
    Świetny wyszedł !
    Pozdrawiam i czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  10. twój blog odkryłam jak miałaś 15 rozdziałów i tak mnie zaciekawiły że przeczytałam je w jedną noc. uwielbiam to jak piszesz. przedstawiasz życie takie jakie jest.. nie wierze że masz blokadę, bo pomimo że ona jest to piszesz świetne rozdziały. ^^ czekam na kolejny. ;*

    @maaofficial

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny. Jak każdy. Mam prośbę. Bo ta ciążą Emily jest trochę nudna. Zrób jakąś akcje z tą ciążą, że Harry się będzie martwił etc. Taka mała sugestia. Co nie zmienia faktu iż opowiadanie świetne

    OdpowiedzUsuń
  12. zapraszam na pierwszy rozdział do mnie http://we-are-making-all-the-same-mistakes.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Śliczny rozdział. Zapraszam: http://i-should-have-kissed-you-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Czytam kilka opowiadań i muszę przyznać, że twój jest najlepszy jaki do tej pory czytałam :) W każdym rozdziale coś się dzieje, więc czekam na następny rozdział z niecierpliwością. Ale za mało sie dzieje pomiędzy Harrym i Em :( . Ada

    OdpowiedzUsuń
  15. Każdy rozdział jest świetny <3 Kocham Ciebie za tego bloga :*
    @Lala9602

    OdpowiedzUsuń
  16. Oooo, rozdział niezły . :)
    Wiesz, co jak co, ale jest zbyt mało Liama i Zayna, fajnie by było jakby w najbliższym czasie dodałas coś z nimi . :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Ty dobrze wiesz co myślę, o tym rozdziale i znowu zacznę ryczeć XDD tak zajebiście to kocham <3333i Ciebie też Olciaku < 333

    OdpowiedzUsuń
  18. Coś ostatnio ucichła ciąża Emily... Ale rozdział świetny i jak czytałam jak wtula się w Lou to płakać mi się chciało:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no bo to dopiero początki ciąży, dziwne by było gdyby coś się działo w pierwszym miesiącu ;)
      bądźcie cierpliwie!

      Usuń
  19. Ach ten Liam pijaczyna. tearz kacyk go meczy. Tajemniczy louis hahaahhaa... i te marchewki. kocham to! 1d-gotta-be-you.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  20. kocham twojego bloga <3 jak tylko włącze komputer to od razu patrze czy jest nowy rozdział ;))


    Kaśka ;P

    OdpowiedzUsuń
  21. Fajny rozdział! Z niecierpliwośią czekam na następny!



    Dariaaa<333

    OdpowiedzUsuń